Robat-milicejski
Hienijalnaje apaviadańnie Paŭła Kaściukieviča: «Nastupnym krokam
U vitrynie kramy «Tavary dla doma» stajaŭ milicyjanier. Viadoma ž, to byŭ robat, bo žyvyja chatnija milicyjaniery ŭ našuju kibier-epochu ŭžo daŭno stali anachranizmam.
— Voźmiem kredyt i kupim, ha? — umolna prapanavała Tania, hledziačy na novuju formu robata. — Ci, moža, na płaciažy razabjom?
Tolik adkazaŭ nasuplenym maŭčańniem.
— Tolik! — praciahvała nastupać Tania. — My ž z taboju ŭžo heta abmiarkoŭvali!
I katory raz paŭtaryła pravieranuju hadami formułu žyćciovaj mudraści:
— Mašyna — novaja stupień svabody, a chatni milicyjanier — novaja stupień paradku.
Pradavačka, pachmurnaja, nie raŭnujučy Tolik, razhaviełasia tolki dziakujučy hetamu kranalnamu vidovišču — źjaŭleńniem maładoj pary, što robić pieršyja niaśmiełyja kroki ŭ siamiejnaj haspadarcy:
— Nu, na svajho pieršaha milicyjaniera my z mužam nakapili, kali nam było pa dvaccać piać, — pryznałasia jana i jaje tvar niečakana akvieciła ŭśmieška. — U nas tady navat kvatery nie było: žyli ŭ dźviuch pryhnanych ź Bietelhiejze inšamarkach — stavili ŭprytyk adna da adnoj. A milicyjanier nam charošy trapiŭsia — ujaŭlajecie, sam nasiŭ u DAI kvitancyi našych štrafaŭ!
Na jaje vočy mrojnaj pialonkaj naharnulisia ŭspaminy.
— Praŭda, my biez kvatery i zaraz, — dadała pradavačka. — Chacia inšamarak užo šeść: my ich pastavili ŭ try pavierchi. Łaminat u sałonie nasłali i meblaj abstavili.
Rasčulenaja pradavaččynaj spoviedździu, Tania trochi tak teatralna vyhuknuła:
— Tolik, čort z toj zanačkaj — chaču žyć pa-ludsku!
Z daražeznaj pakupkaj daviałosia źmirycca. Pierad sychodam z kramy Tolik kupiŭ jašče zapasnyja batarejki i letniaje abmundziravańnie — dla svajho novaha svojskaha žandara.
Doma, tolki jaho ŭklučyli, robat-milicejski adrazu ž pačaŭ ščyravać: razahnaŭ elektrašokieram niesankcyjanavanuju ałkahol-viečarynku, jakuju ŭ adsutnaść dziaciej ładziŭ sa svaimi subutelnikami cieść Tolika. Potym razbłytaŭ spravu-«hłuchara»: kudy hublajucca ŭsie škarpetki paśla mašynnaha prańnia (padrabiaznaści spravy — apieratyŭnaja tajamnica). Paralelna pry pieratrusie robat znajšoŭ zhublenyja koliś Taniaj akulary, a ŭ cieščy — pornačasopisy na prodaž. Nastupnym krokam robat-milicejski pierałaviŭ usich myšej i pacukoŭ i, načapiŭšy im flikiery, adpuściŭ na volu. Siamja nie mahła naradavacca novamu paradku.
Potym, za haŭniaški ŭ vitalni, pasadziŭ na sutki Džeka. Siadzieŭ Džek u impravizavanym KPZ na antresolach, i Kaciečka nasiła (a dakładniej špurlała) tudy Džeku pieradačy: kiłbaski i «Biełamor». Kiłbaski Džek źjeŭ, a da «Biełamoru» nie dakranuŭsia, dyk ich padzialili mižsobku sukamierniki Džeka — susiedka ciotka Lizavieta, što była zapchnutaja siudy za toje, što pastaŭlała Tolikavaj cieščy na realizacyju pornačasopisy, a taksama Kacieččyna siabroŭka pa dziciačym sadzie Lenačka, jakaja padčas haściavańnia ściahnuła ŭ Kaciečki barbi.
Unačy z krykam: «Ustać! Z rečami na vychad!» robat vyciahnuŭ Tolika z nahretaha łožka.Tania źbiantežana pravodziła muža pryspanymi vačyma. Robat-milicejski zavioŭ Tolika na kuchniu i pad śviatłom zyrkaj lampy zaharłaŭ znoŭku:
— Adkul marychuana, haspadar?
— Ja nie razumieju, pra što ty.
— Tak, haspadar, ja z taboj dudukacca nie budu, — uziaŭ byka za rohi robat. — Kaciečka i cieść užo byli na dopycie — heta nie ich ruk sprava. Tak što mnie zastałosia skazać Tani, i tady tabie hamon — žonka ciabie pojedam źjeść!.. Ale pakolki ty moj haspadar, — hałasavy madulatar robata dadaŭ u słovy panibrackich intanacyjaŭ, — dyk prapanuju tabie hiešeft: ja adkałupvaju rubilnik u siabie na panieli i stul nie budu bolš vyklučacca, a naŭzamien śledstva pa spravie «Kupla narkotykaŭ» spyniajecca.
Pa viartańni ŭ spalniu Tolik loh i z palohkaj prytuliŭsia da ciopłaj žonki, što praz son załapatała štości niaŭciamnaje. Raptam stupakami Tolik adčuŭ niešta nie toje.
— Tania, a čamu ty śpiš u botach? — spytaŭ jon.
— Dyk paśla tvajho aryštu ja stała rychtavacca da vykliku na kuchniu, — pryspanym hołasam adkazała Tania, — pa spravie pachodžańnia niepracoŭnaj zanački.
— Durnieńkaja! — Tolik jašče macniej abchapiŭ žonku i ŭśmichnuŭsia: — Robat ža nie źvier: dva dopyty za adnu noč nie ahoraje. — Nu, ničoha, — jon soładka paziachnuŭ, — razbahaciejem, dyk kupim u dom bolš mahutnuju madel, kab chadzić na načnyja dopyty razam.