Viktar Marcinovič: Adkaznaść za taktyku pa karancinie — na sistemie. I jaje daviadziecca nieści paśla napoŭnicu
Viktar Marcinovič piša na budzma.by pra toje, čamu kožny biełarus pavinien kłapacicca pra svajo zdaroŭje sam.
Lubaja sistema prajaŭlaje siabie napoŭnicu tolki ŭ situacyi paŭnavartasnaha, na miažy žyćcia i śmierci ludziej, kryzisu. Da šmat kaho ŭ śviecie ciapier dachodzić, što takoje nasamreč dziaržava i ŭ jakoj dakładna dziaržavie im vypaŭ honar žyć i być hramadzianami.
Ja tolki što atrymaŭ list ad siabra sa Štataŭ, jaki sa ździŭleńniem piša, što nie moh navat ujavić sabie situacyju deficytu tualetnaj papiery ŭ ZŠA. Hetaja tualetnaja papiera naohuł aniekdot, «zakupy sudnaha dnia» — niešta vartaje pjesy absurdu. Kali tavaryšy va ŭsim śviecie, rychtujučysia da samazamykańnia ŭ bunkierach, čamuś u pieršuju čarhu dumajuć pra ŭłasnuju sraku i tolki potym — pra ježu dy antybijotyki šyrokaha śpiektru, adzinuju kaštoŭnuju reč u časy apakalipsisu.
Žychary Italii byli vidavočna šakavanyja tym, što za niematyvavany vychad z kvatery možna atrymać štraf u 200 jeŭra. Jany nie zvykłyja da takoha abychodžańnia z saboj, takimi volnymi i samaŭpeŭnienymi.
U hetym sensie nie treba padmanvacca paśpiachovym zakančeńniem epidemii va Uchani i ekstrapalavać jaho na našyja terytoryi. Kitaj uvioŭ śmiarotnaje pakarańnie za niepaviedamleńnie pra chvarobu. Śmiarotnaje pakarańnie. U našych šyrotach takija miery niemahčyma ŭjavić, tamu i chutkaść raspaŭsiudu, hetaksama jak i stratehii sychodu epidemii, budzie zusim inšaja.
Italjancy źbirajucca pa viečarach na haŭbcach svaich zamknutych kvater i razam śpiavajuć pieśni. Tak jany razam padymajucca nad situacyjaj, u jakuju ich pastaviła dziaržava.
A što ž ź Biełaruśsiu?
Tut taksama cikava. Tut taksama jość salidarnaść hramadzian, ale ŭ advarotnym kirunku.
Tut dziaržava vyrašyła pavodzicca miakka. Sistema, jakaja sama siabie nazyvała «mocnaj», «stabilnaj», raptoŭna pryniała rašeńnie nie lutavać z karancinam. Papiarednie harantavaŭšy biaśpieku arystakratam, admianiŭšy presavyja kanfierencyi i inšyja vychady da «zvyčajnaj» publiki.
Pravilna heta ci nie, ja nie viedaju, bo, pa-pieršaje, ja nie miedyk, pa-druhoje, u mianie niama i dziesiaci adsotkaŭ statystyki pa chutkaści razychodžańnia virusa i sapraŭdnaj kolkaści infikavanych u Biełarusi. Mahčyma, usio, što adbyvajecca ciapier, — pustaja panika, i bolš karyści budzie, kali ŭ Biełarusi zachavajecca spažyviecki spakoj. Zastaniomsia chacia b z tualetnaj papieraj i pačućciom ułasnaj hodnaści.
Ale adkaznaść za pryniatuju taktyku — na sistemie. I hetuju adkaznaść daviadziecca nieści paśla napoŭnicu.
Adkazvać za kožnuju kosku, za kožny zakid (pra pryjom u ambasadzie jeŭrapiejskaj dziaržavy, aha!) sa skandalnych pres-relizaŭ. Ja vielmi nie ŭpeŭnieny, što hety isteryčny jenk varta było publikavać.
I kali karancin na sistemnym uzroŭni paźniej budzie ŭsio ž abvieščany, paraŭnańni z SSSR časoŭ Čarnobyla ŭžo niepaźbiežnyja, bo situacyja vielmi padobnaja.
Bo ŭžo zapozna.
U hetym usim u pieršuju čarhu mianie cikavić mienavita jana.
Adkaznaść.
Toje, što ja asabista zrabiŭ ci nie zrabiŭ, kab nie pavialičvać patencyjnuju kolkaść infikavanych.
Na 19.03 u adnoj ź vielmi prystojnych placovak była pryznačanaja adkrytaja lekcyja, jakuju ja źbiraŭsia pračytać razam z kalehami pa humanitarnych navukach. Mierapryjemstva płanavałasia biaspłatnym, i my mierkavali, što dobruju sotniu naviednikaŭ jano dakładna źbiare. My dvojčy sustrakalisia, kab vybudavać arhumienty i ŭzhadnić scenar. Zrabili vielmi krutuju afišu. Pazaŭčora vyrašyli, što anonsa nie budzie, afišu nie publikujem, a mierapryjemstva — užo raspracavanaje — adkładziom na toj čas, kali ŭsio skončycca (kali, kali…).
Bo jość šaniec, što epidemii tut nie budzie. Što abydziecca i nie pojdzie pa łyžni Niamieččyny, Ispanii, Francyi, Italii. Ale nie chočacca rabić učynkaŭ, za jakija potym daviadziecca nieści abaronu — nie pierad sistemaj, bo jurydyčnych nastupstvaŭ dahetul nie ŭviedziena — ale pierad Boham.
Ja tut nie hieraizuju — ni siabie, ni maich kalehaŭ, ni placoŭku, jakaja z razumieńniem pastaviłasia da admieny.
Bo my — adny z usich.
Vybar ciapier robić kožny biełarus. Na svaim, čałaviečym, uzroŭni. Kožny sam vyrašaje, ci vieści dziaciej u škołu i sadok, ci iści va ŭnivier, ci karystacca hramadskim transpartam. Ci nasić masku.
Ja jašče nikoli nie čuŭ pra narodny karancin.
Takoha niama ŭ Jeŭropie ci ZŠA tamu, što tam karancin abviaščaje i zachoŭvaje dziaržava.
Dyk voś jon, tut, hladzicie i zapaminajcie.
Časy naohuł nastali takija, što varta vieści dziońnik.
Zanatoŭvać usio toje, pra što — jak vy ciapier dumajecie — nichto praz hod i nie zhadaje. Narešcie, lubaja katastrofa, ad padzieńnia fondavaha rynku ZŠA i da masavych śmierciaŭ u Italii, — heta katastrofa adnosinaŭ pamiž ludźmi.
Davajcie pasprabujem zachavać u sabie čałaviečnaść.