Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
26.09.2019 / 16:4621RusŁacBieł

«Pieršy raz ja pračnułasia, kali mianie raspranali. Druhi raz bolš uciamny: ja biez adzieńnia, jon nada mnoju»

Kryścina Banduryna ŭ miežach prajekta «Majo prava» raspaviadaje na budzma.by pra toje, jakim składanym i pakručastym byvaje praces staleńnia.

Kryścina Banduryna. Fota knigasvet.adu.by

Mama nikoli mianie nie słuchała. Pravilna, što słuchać, kali jano jašče saplivaje i žyć nie ŭmieje?

Kolki ja siabie pamiataju, zaŭsiody ź nieciarpieńniem hladzieła na svajo adlustravańnie: nu kali ŭžo źjaviacca zmorščyny — tyja, sapraŭdnyja? A sivych vałaskoŭ jašče nie vidać? Moža, hety sivy, a nie vyhareły na soncy?

Mnie chaciełasia stać darosłaj — sapraŭdy darosłaj — kab mianie čuli i prysłuchoŭvalisia.

Navat kali ty prynosiš hrošy i ježu, kali naroŭni z maci pakutuješ ad baćkavych pjanak, — pakul tabie 16, 18…, usio, što ty adčuvaješ, nikoha nie chvaluje, usio, što ty havoryš, — jak haroch ab ścienku. Ale kali bjuć — čamuści adrazu pa-darosłamu.

Pieršaja butelka vodki zdaryłasia sa mnoju ŭ 14. Nie toje kab ja ałkaholu da taho nie kaštavała. Ja viedała, što takoje samahonka i «čarniła», mahła paznać i na smak, i na pach z zapluščanymi vačyma. Ale butelka vodki była «pa-surjoznamu»: naša ź siabram, adna na dvaich, z kavałkam chleba i dvuma pamidorami na zakusku.

Što ja ŭžyvała, mama nie viedała. Joj było nie da taho. A ja da 21 hoda pierakaštavała šmat jakich hatunkaŭ piva, vodki, viedała, što takoje śpirt, časam «ščaściła» na roznyja «błatnyja» napoi. Ja viedała, što takoje «Astra» i «Pryma» i ich niedapałki i što «Lucky Strike» — heta nie «Winston».

Mama nie zaŭvažała. Nie zaŭvažała, jak ja staleła, jak z kožnaj zroblenaj duraściu duraści ŭ mazhach stanaviłasia ŭsio mienš i mienš.

U dziasiatym kłasie mnie kupili pieršy telefon. Jon byŭ čorna-bieły, z zabłakavanymi zychodnymi vyklikami i dažyvaŭ svajo. Ja zapisvała na dyktafon kavałki piesień z televizara i słuchała na minimalnaj hučnaści, kali było kiepska.

Adnojčy telefon pražyŭ svoj apošni dzień. Kazać pra heta baćku, u jakoha nie było razumieńnia, što ŭsio maje termin dziejańnia, było strašna. Udar pa hałavie, miortvaj chvatkaj — u šyju, para vyśpiatkaŭ pa tym, što trapiłasia. Pry takoj intensiŭnaj «terapii» samaacenku možna było saskrabać z padłohi.

Bić pa hałavie było jaho lubimaj spravaj. Nie, nie ŭ tvar, a zzadu, sa śpiny — podła i žorstka, kali nie čakaješ. Huk taki, byccam raźbivajucca syryja jajki. Hudzieńnie ŭ vušach. Hałavakružeńnie. I ty adčuvaješ, ty čuješ śpinaj, jak jon staić za taboju i ciažka dychaje, a paśla, praź nievynosna ciahučaje imhnieńnie, jaho palcy z mazolistaj žoŭtaj skuraj upivajucca ŭ tvaju šyju. Stajać pierad taboju, hladzieć u tvar — e, nie, znajšła durnych.

Jon budzie zaŭsiody za, zaŭsiody nad — pakul nie apyniecca ŭ trunie.

Maje lubimyja miescy ŭ transparcie — apošnija, tyja, za jakimi tolki vokny ci ścienki. Ja vielmi lublu dźviery ŭ susiednija vahony mietro: kali stać tam, u kancy vahona, tvaram da ludziej, bačna ŭsio, uvieś vahon, chto čym zajmajecca, a kali paščaścić i vahon budzie nie vielmi poŭny, jašče bačnyja ścieny tunela z abodvuch bakoŭ. I kali ciahnik padjazdžaje da stancyi, praz vokny imkliva pranosicca śviatło lampačak i ty adčuvaješ siabie pasažyram rakiety, jakaja lacić u adkryty kosmas, praminajučy nieviadomyja tabie zorki.

Ja zrazumieła, čamu na samoj spravie mnie padabajecca «być u chvaście», kali adnojčy pierad vychadam u paŭpustym vahonie za mnoj staŭ mužčyna, zanadta blizka ad mianie.

Stolki hod vykaraniać ź siabie hetyja ŭspaminy, travić samyja drobnyja ich parastki, kab paśla ŭ adzin momant, u samaj zvyčajnaj situacyi adčuć marnaść hetych namahańniaŭ…

Pamiać cieła — samaja tryvałaja z usich vidaŭ pamiaci. Heta toje, što niemahčyma ŭziać pad kantrol.

I kali ja ŭbačyła ŭ škle dźviarej fihuru za svajoj śpinaj, ja ničoha nie zmahła zrabić z tym, jak paviało siabie majo cieła: ja napružyłasia, ścisnułasia ad čakańnia bolu — źnikła ŭsio, navat ruch ciahnika, — i da ciemnaty pierad vačyma namahałasia adčuć dychańnie za mnoju. Nie zmahła. I ad toj vuścišy mnie zachaciełasia tudy, u kaniec vahona, — prytulicca śpinaj da škła, zapluščyć vočy i vydychnuć. Voś tady da mianie dajšło, za što ja lublu hetyja miescy.

Razumieńnie i pryniaćcie taho, što niekatoryja rečy, kolki ty ź imi ni pracuj, zastanucca nazaŭsiody, dajecca vielmi niaprosta. Niaprosta nie dumać, što ty nie chvoraja, što ty nie nienarmalnaja, što tvaje reakcyi adekvatnyja — adekvatnyja tvajmu minułamu. Jašče składaniej tłumačyć, čamu tak. Nie kožnamu zachočaš i zmožaš, tamu ŭ bolšaści vypadkaŭ maŭčyš — i čort ź im, chaj ličać chvoraj.

Nu a samaje składanaje — patłumačyć darosłym, jak potym ich «vychavańnie» psuje žyćcio dzieciam i čamu ŭvohule pra heta treba raskazvać. Vašy zvyčki, mimika, žesty, hołas, słovy — što zaŭhodna moža stać načnym kašmaram vašych dziaciej.

I, što cikava, mienavita heta, drennaje, kapirujecca imi bolš, čym dobraje. Ja dahetul čas ad času łaŭlu siabie na tym, što mnie ŭ hałavu prychodziać baćkavy źnievažalnyja frazački, kali ja čymści razzłavanaja. Doŭhi čas ja advučvała siabie ad taho samaha zamachu nad hałavoj (siaredniaha brata), a bolš za ŭsio, na ŭzroŭni refleksu, mnie padabałasia dušyć. Nie toje, kab ja była kryvažernaj i chtości pakutavaŭ ad mianie, ale prynamsi adnojčy historyja—taki zdaryłasia: ja-siamikłaśnica stała dušyć piacikłaśnicu. Nie na pustym miescy, kaniešnie, byŭ kanflikt, ale ja nie pra heta.

Ja rabiła sa słabiejšymi toje, što sa mnoju rabiŭ baćka.

Tak ja adčuvała siabie darosłaj.

…A paśla była nie adna vypitaja butelka vodki, nie adna vypalenaja cyhareta. Zaŭsiody niechta kuplaŭ ich mnie. Apošni raz — u 19.

Jak vy ŭžo viedajecie, ja pracavała ŭ balnicy. «Podlecu vsio k licu» — mnie pasavaŭ bieły chałat. Pacyjenty časta rabili kamplimienty, ale tak, kab zalacalisia, zdaryłasia tolki adnojčy. Małady, pad tryccać, raźviedzieny, svaja kvatera, mašyna, niejki biznes.

(Mama, viadoma, zadavolenaja.)

Vypisaŭsia, znajšoŭ adras, pryvioz pad padjezd ružačku ružovuju, naploŭ pra žonku-zdradnicu, pra vočy maje pryhožyja i chałat bialutki — ja i rastajała. Doŭha abchodžvaŭ, ale ja «nie dała». Pieravažna dziakujučy jaho siabru, jaki raskazaŭ, što heta nie žonka jaho, a sam kavaler zdradnik i što ŭ balnicu jon trapiŭ, imitujučy niervovy zryŭ.

Paładzili my z hetym siabram. Mama rasčaravanaja, ale nie vielmi: u novaha kavalera budujecca svoj dom. Nu i viedała jana jaho, charošy mužyk, taksama lažaŭ niejak u adździaleńni. Tak što, moža, što i vyjdzie.

Paru razoŭ sustrelisia, piva papili, abmierkavali, jakija mužyki kazły, a paśla jon zaprasiŭ u hości — dom pahladzieć. Maŭlaŭ, usio sam, svaimi rukami. Navat kamin jość! Šašłykoŭ nasmažym, pasiadzim-pahamonim, tolki prychodź.

Pryjšła. Butelka niejkaj nastojki, butelka vodki, kurynyja kryłcy. Para stopak vodki z nastojkaj (jak zaraz pamiataju, brydkaja była), para kryłcaŭ — i mianie pačało mucić. Ale ja ž darosłaja, što mnie, upieršyniu vodku pić? Jašče para — i ja razumieju, što dabrom heta nie skončycca. Kažu jamu, što mnie kiepska, i jon dastaje špryc. Zaraz, kaža, ja tabie ukoł zrablu, hety, miedycynski katory, na «chutkaj» taki robiać, — adrazu palahčeje.

Pieršy raz ja pračnułasia, kali mianie raspranali. Ni varuchnucca, ni słova skazać ja była nie ŭ stanie. Druhi raz byŭ bolš uciamny: ja biez adzieńnia, jon nada mnoju. Treci raz (jak u kazcy) ja bolš-mienš aprytomnieła dzieści a druhoj hadzinie nočy i, kali da mianie dajšło, što adbyłosia, sabrała svaje rečy i pajšła adtul preč. Napaŭpjanaja, usio jašče pad dymiedrołam, u ciemry, praz karjery (dom budavaŭsia na samym uskrajku horada), pieššu dadomu — usio adno jak, tolki b nie zastavacca tam. Ciomna, vakoł hory i jamy piasku, padaješ dva mietry, dva mietry paŭzieš uvierch. Kali zasyple — tak tabie i treba.

U kvateru ja zajšła a piataj ranicy. Heta była adzinaja noč u tym maim žyćci, akramia školnaha vypusknoha, kali ja nie była doma. U prychožuju vyjšła mama i doŭha šypieła mnie, jakaja ja bł*dź. Ja vydatna pamiataju svaje emocyi: nieŭrazumieńnie (ty ž hetaha chacieła, mama?) i złość (ty hetaha chacieła!). Mamie tak chaciełasia, kab jaje dačka była narmalnaj, takoj, jak usie: kab vyjšła zamuž, i dzieci potym, i ziaciem pachvalicca možna było b. I pažadana, kab usio heta adbyłosia prosta tak, samo saboju, jak u kazcy.

Baćki patrabujuć ad dziaciej darosłaści — i nijakich pamyłak. Ale prava na darosłaść nie dajuć.

Z mamaj heta zaŭsiody było adnabakovym kantaktam: jak tolki ja pačynała kazać «pahladzi, jak my žyviom» i «tak dalej nielha», mianie pierastavali słuchać. «Vot vyjdieš zamuž — tohda i pohovorim. Svoich dietiej učiť budieš».

Kali ja pracavała ŭ škole, u maim lubimym dziaviatym kłasie była dziaŭčynka, ź jakoj było šmat prablem z-za propuskaŭ zaniatkaŭ i fotazdymkaŭ u Instahramie ź pivam i chłopcami na zadnich siadzieńniach mašyn. Mnie, jak nikomu, było baluča nazirać za situacyjaj — tamu što ja ŭžo praz heta prajšła. Chtości z vučniaŭ ličyŭ heta krutym, ale bolšaj častkaj jany curalisia jaje. I havaryć ź dzieviacikłaśnikami pra seks było ni chalery nie lohka: niajomka było i im, i mnie. Ale ja musiła. Tamu što mnie było što skazać. Tamu što pra heta — voś tak, jak ja pišu zaraz, adkrytym tekstam — im nie skažuć ni baćki, ni nastaŭniki, a zavučanyja frazy pra «nie zabyvajtie priedochraniaťsia» nie pracujuć. Nichto nie rychtuje ich da realnaha žyćcia.

…Hledziačy mamie ŭ vočy ŭ toj momant, z usim niavykazanym šałam, ja adčuvała siabie našmat starejšaj za jaje. Nastolki staroj, što raspłakacca i skazać, jak mnie baluča, — ad taho, što ja narabiła, ad taho, što zrabili sa mnoj, ad jaje słoŭ, ad taho, što dla jaje ja pavinna być idealnaj, — pry joj nie mahła. U tuju noč ja jak nikoli raniej była dalokaja ad ideału — i była joj nie patrebnaja.

Prykładna praz tydzień paśla taho, jak zdoch telefon, ja prašlapiła «kamiendancki čas» praz spatkańnie i pryjšła na hadzinu paźniej — a dziasiataj. Pačatak zimy, ciamnieje rana, mabilnika niama, miły chłopčyk pobač — nu prosta sam Boh zahadaŭ spaźnicca.

U mamy była načnaja źmiena ŭ balnicy, babula źjechała ŭ viosku, małyja spali. Nie spaŭ tolki moj viečna pjany baćka.

Jaho kanapa stajała ŭ zale akurat nasuprać uvachodnych dźviarej. Usio adbyłosia imhnienna: dźviery za mnoj začyniajucca, jon nie hledziačy vyryvaje z razietkaj sa ściany śviacilnik — i ja tolki paśpiavaju prasačyć, by ŭ zapavolenym paŭtory, jaho trajektoryju: jon lacić mnie ŭ tvar. Uchilajusia — začapiła skroń. Naturalna, jak kula ŭ halivudskim błakbastary. Lubimyja maminy «visiulki» raskidalisia pa padłozie.

Ni na nastupnuju ranicu, ni praź dzień, ni praz tydzień — nikoli mama nie skazała pra heta ni słova.

Pamiataju, jak paśla parezała ruki. Na marozie nie adčuvaješ ničoha — byccam zamiest cieła režaš kavałki dreva. Zachodziš u ciapło — i ŭžo niama ni maci, ni baćki, ni raźbitych śviacilnikaŭ, ni ciabie samoj. Tolki bol. Strašny bol. I kali jon ścichaje, kali ty znoŭ pačynaješ dychać, ty ŭžo viedaješ, što možaš žyć dalej.

Mama vybačyłasia za «bł*dź». Ja nie skazała joj ni pra dymiedroł, ni pra vodku, ni pra karjery. Ja ŭvohule joj ničoha nie skazała. Mabyć, my abiedźvie nie chacieli kančatkova stać čužymi.

Hadami paśla ja budu vučycca biesturbotna zasynać z kimści, uciskajučysia ŭ ścienku i prysłuchoŭvajučysia da dychańnia, zapluščvać vočy pry pacałunkach, dazvalać siabie abdymać. Nie bačyć, nie kantralavać toje, što vakoł, — maja krajniaja stupień davieru.

Ciapier ja redka ŭžyvaju ałkahol — tolki z samymi blizkimi.

U darosłym žyćci los padaryŭ mnie cudoŭnych siabroŭ-mužčyn, jakich ja vielmi lublu i caniu.

Niešta źmianiajecca, i chočacca vieryć, što da lepšaha.

Niaźmiennym zastajecca toje, što mnie časta chočacca pryjści da mamy i skazać «mnie balić», — ale ja nie mahu. Niaźmienna pra samaje važnaje, strašnaje, balučaje my havorym žartami. Niaźmienna my bałansujem na tonkaj miažy, za jakoj my čužyja.

Čytajcie papiarednija častki:

«Baćku chapała adnaho ŭdaru rukoj pa hałavie, kab źbić mianie z noh, ale hetaha zaŭsiody było mała»

«U škole ja była ahresarkaj, viartałasia dadomu, całavała dźviery — i pieratvarałasia ŭ achviaru»

Paetka Kryścina Banduryna napisała kałonku pra toje, jak u dziacinstvie i ŭ junactvie sutykałasia z seksualnym hvałtam

Kryścina Banduryna, budzma.by

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
PNSRČCPTSBND
12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031