Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
13.09.2019 / 21:4512RusŁacBieł

«Jak mileńki pojdzieš u kałhas». Jak žyli biełarusy za palakami i savietami da 1939 hoda

Vioski Prusinava Uździenskaha i Śvierynava Staŭbcoŭskaha rajona znachodziacca pobač. Ale 80 hod tamu pamiž imi, u pole i pa race, prachodziła polska-savieckaja miaža. «Z polskaha boku biełarusy niešta pytali ŭ nas, a my navat bajalisia paviarnucca», — zhadvajuć stałyja žychary. Siońnia zachodniki, jak ich tut nazyvajuć, sa Śvierynava, pryjazdžajuć u kramu, što znachodzicca ŭ Prusinavie. «My i zaraz kažam: o, z-za hranicy pryjechali!» — adznačaje pradaviec. Jak žyli biełarusy, padzielenyja polskaj i savieckaj miažoj, i jak źmianiłasia ich žyćcio paśla 1939 hoda, u materyjale tut.by.

Ludzi rabili chaduli z konskimi kapytami, kab na miažy nie zaŭvažyli ich ślady

Svajo padarožža pa byłoj prymiežnaj zonie my pačynajem ź vioski Prusinava, jakaja paśla Ryžskaj damovy apynułasia pad kantrolem SSSR. Tut žyvie Maryja Palčeŭskaja, jakoj 84 hady. Padziei 1939 hodu jana viedaje zbolšaha ad baćkoŭ. Praz darohu ad jaje doma chata piśmieńnika Alesia Palčeŭskaha, jaki dvojčy byŭ niezakonna asudžany.

Maryja Palčeŭskaja

— Naša vioska nie była pad Polščaj, u nas ža hranica tut, — pryhadvaje spadarynia Maryja. — Da hranicy dachodzili, tamu što tam pole — treba siejać, treba žać. Našy ludzi z hetaha boku, a zachodniki — z druhoha. Jany ŭsio havaryli, jak im žyviecca, i pytali ŭ našych, ale nam nielha było adkazvać, navat paviarnucca ŭ ich bok było nielha. Bo zabiaruć u zastavu, u kamiendaturu pieradaduć i pasadziać — špijon!

Pierachodzić hranicu nielha było, što vy! I drot byŭ, i zastava, i sałdaty, i načalstva. Ale niekatoryja ŭchitralisia: rabili takija chaduli, z konskimi kapytami, i voś tak pierachodzili, kab nie pakidać čałaviečy śled. Ja zusim małaja tady była, ale pamiataju, jak sałdaty pa vulicy viali čałavieka, ruki — za śpinu: značyć, špijon!

U zachodnikaŭ byli koni, nas heta mocna ździŭlała, u nas ža zabrali, jak tolki kałhasy utvaralisia. Usie našy koni stali kałhasnymi. Dziakavać bohu, što choć karovu nie zabrali.

Jak abjadnali nas, kaniešnie, my byli rady. Bo padumajcie: svajaki nie mahli bačycca pamiž saboj, žyvuć u susiednich, ličy, vioskach, a ni ŭ hości schadzić, ni dapamahčy, — ničoha nie možaš. Jak miažu skasavali, proše pani, zachodźcie!

Choć jany tam i žyli za palakami, umieli havaryć pa-našamu, tak my bieź pierakładu, dobra adzin adnaho razumieli.

«Mama spaliła svaje hramaty, bo na ich byli namalavany cary»

Na toj ža vulicy ŭ Prusinavie bačym, jak kala chaty zavichajecca jašče adna stałaja žycharka. Maryi Žarko chutka budzie 92 hady. Ale jana pa-raniejšamu sadzić i kapaje bulbu, bo «treba, kab było ŭsio svajo». Jana naradziłasia ŭ vioscy Zarečča, taksama Staŭbcoŭski rajon, ale jaje vioska ŭvachodziła ŭ Polšču.

Maryja Žarko sa svaim dziavočym partretam

— Hałodnyja my nikoli nie byli, ale rabić treba było šmat, — pryhadvaje spadarynia Maryja. — Ja zusim małaja była, dyk razam z bratam chadziła da pana kamiani źbirać na pole. Niejkija kapiejki jon nam davaŭ — užo cukierku sabie kupiš ci siemiečki, biełyja takija byli — nadta smačnyja!

U nas palicyja była, hladzieła, kab paradak byŭ. Na 3 maja (śviata ŭ Polščy, dzień pryniaćcia Kanstytucyi — zaŭv. TUT.BY), va ŭsich chatach kominy pavinny być pabielenyja, płaty roŭnyja — kab usio było čysta!

My nie haravali. Nichto nas nie kryŭdziŭ. Baćka rabiŭ laśnikom. Ale ŭ les prosta tak zajści nielha było. Jak chočaš jahady źbirać ci jašče što — kuplaj bilecik, bo les — panski. Ale my voźmiem pa zbanočku, cichieńka zojdziem i troški źbiarem taho-siaho.

Pa-biełarusku nam havaryć zabaraniali, ale nie mocna. Nastaŭnik u škole kazaŭ, što my pavinny razmaŭlać na polskaj movie. Ale my ŭsio adno havaryli prosta, pa-svojsku. Dva razy na tydzień pryjazdžaŭ baciuška, u carkvu my mahli chadzić, nichto nie zabaraniaŭ.

Balšyvikoŭ my bajalisia, strašna! Na samaj miažy my paśvili karovaŭ. Kaniešnie, cikava, jak jany tam žyvuć, što tam za ludzi, ci padobnyja da nas. Niešta kryknieš, spytaješ, a jany raz — i adviarnucca. Bajalisia navat hlanuć u naš bok! Starejšyja dzieŭki, pamiataju, adnojčy vyrašyli schadzić za miažu, dyk ich zatrymali i dobra, što viarnuli nazad. A byli ž tyja, kaho zabrali z kancami!

Jak pryjšła Čyrvonaja armija, my radavalisia. Bo my žyli biedna, što ŭ nas zabirać? Kazali: «Saviet prynios nam kanfiet!» Choć nijakich kanfiet i nie było, pa praŭdzie. Pamiataju, iduć savieckija sałdaty, kažuć niešta pra koniej i adzin pramaŭlaje: «Klevier». Ja ŭ mamy pierapytvaju, što heta jon skazaŭ. «Heta pa-našamu kaniušyna», — kaža jana. Ruskaj movy my zusim nie viedali, adkul? Tolki mama mahła čytać i pisać, bo niekali vučyła.

Pan naš paśpieŭ usio pradać jaŭrejam i źjechaŭ. Brat moj nabraŭ u jahonym domie paštovak, fotakartak — cikava ž, što tam na ich. Mama kryčała na jaho, kab zakapaŭ, bo zabjuć! Maci naša vučyłasia pry caryźmie. Svaju hramatu jana spaliła ŭ piečy, bo na joj byli namalavanyja cary. Bajałasia, što pasadziać.

Jak pan źbieh, ludzi pajšli pa jabłyki ŭ jahony sad — antony, takija dobryja jabłyčki byli. A jašče nam karovu dali panskuju.

Kałhas źjaviŭsia ŭ nas paśla vajny. Koniej, techniku, — usio zabirali. Takoha my ŭ 1939-m nie čakali, kaniešnie. Treba było zajavu napisać, što ty nibyta sam chočaš ustupić u kałhas. Ci byli tyja, chto nie chacieŭ? A maje ž vy charošyja, chto ž nas pytaŭ? Jak nie chočaš, ziamlu zabiaruć, padatki takija našluć — nie padymiešsia. A jašče horaj — u Sibir u adzin kaniec. Tak što pojdzieš u kałhas, jak mileńki, nikudy nie dzieniešsia.

Mnoha leśnikoŭ zabrali. A jakija jany byli špijony, kali rabili dzień i noč. Mnohija i nie viarnulisia. Tak i pamierli tam, z žonkami, dziećmi. Boža-boža, jak my hetaha bajalisia!

Pić stali bolej za savietami. Samahonku nielha było hnać — asudziać, u mahazinie biary! Ale ščyra skazać, mnohija hnali.

My choć i trymali śvińniaŭ, miasa kožny dzień nie jeli. Siamja vialikaja, nie napasiešsia. Varyli boršč, kapustu, a najbolej — bulbu — heta byŭ naš asnoŭny chleb.

Saviety našu carkvu zakryli, navat razabrali. Nu što zrobiš? Ciarpi, jak pryjšłosia. Cichieńka pa chatach malilisia. Jełku stavili, ale i Kalady sustrakali.

«Palaki chacieli, kab my plasali pad ichniuju dudku»

Siońnia, kab trapić za raniejšuju miažu, dastatkova tolki prajechać niekalki chvilin, i voś — my ŭžo ŭ Śvierynavie, heta vioska da 1939 hoda ličyłasia polskaj. Adrazu zaŭvažajem tut brukavanku. Prajšło bolš za 80 hod, ale darohu tut nie źmianiali.

Polskaja brukavanka — tak miascovyja nazyvajuć darohu ŭ Śvierynavie

Zavitvajem da Maryi Flerjanovič, joj 81 hod, ale ad baćkoŭ jana davoli šmat čuła pra «polskija» časy.

— My žyli ŭ Mikałajeŭščynie, tam kaliści byli katoliki, ale Kaciaryna II usio pieraviarnuła — i stali my pravasłaŭnyja. A ŭ Śvierynavie — «proša pani», «mamusia, tatusia», tut amal usie — čystakroŭnyja katoliki. Mnoha z Polščy pryjechała da nas ludziej, uciakali ad niemca padčas vajny, — kaža spadarynia Maryja. — Kaniešnie, za palakami nam žyłosia lepš: kožny mieŭ svaju ziamlu, trymaŭ kania, karovu. U nas było 25 aviečak, dźvie karovy, koń, śvińni, — usio było. Jak skasavali miažu, spačatku było «jedzinaličestva», nie adrazu nas u kałhasy zahnali, to kožny pa-raniejšamu trymaŭ haspadarku.

Muž spadaryni Maryi byŭ katalikom, tamu, kaža, byvaje i ŭ kaściole, i ŭ carkvie

U 1950-ja pačali ŭtvaracca kałhasy. A kolki ŭ nas było chutaraŭ! Boža-boža, kolki ludzi nabudavali. A kažuć — usio addaj kałhasu. Ludzi ŭzbuntavali: «Jak ža my budziem žyć ciapier?» I amal usie vyjechali ŭ Polšču. Nu, chto zastaŭsia, taho z chutara pierasialili ŭ viosku.

Usia ludskaja ziamla pajšła pad kałhasy, humny zabirali. Mama maja chadziła ŭ kałhas — pałačku stavili, ničoha nie płacili. Tolki vychady. Kožny pavinien byŭ napisać zajavu ŭ kałhas, niby sam chočaš ustupić. Prymušali ludziej. Nu, pisali ludzi, kudy padzieniešsia? A kali nie budzieš, to ty «jedzinaličnik» — i tabie nijakaj ziamli nie daduć, kania zabiaruć. Chočaš kania trymać — płaci, za pašu — płaci. Koń tvoj chodzić pa kałhasnaj ziamli, papłavy kałhasnyja, łuhi kałhasnyja. Za ŭsio płaci!

Naš pan byŭ bahaty, trymaŭ falvarak, najmaŭ ludziej jak parabkaŭ — jany jamu rabili, a jon im płaciŭ. Jak pryjšli Saviety — končyłasia panstva. Pan na miescy pamior. Žonka jaho była «proša pani», a stała praletarka, jak usie my.

Ci palaki pryciaśniali biełarusaŭ? I nie pytajcie pra heta! Pryjdziem u mahazin. Jany pamiž saboj havorać-havorać, nas ubačać — zusim inšaja razmova pačynajecca. Skažy što popierak, dy pačuješ: «Maŭčy, chamka, z čornym rotam! Jašče jana akazvajecca!» Usio roŭna my byli ŭsio žyćcio pad piatoj. Jany chacieli, kab my svaju vieru pramianiali na ichniuju, kab havaryli my tolki pa-polsku, kab ničoha biełaruskaha nie zastałosia, kab plasali pad ichniuju dudku. A ja chryščana ŭ carkvie, ja čystakreŭnaja biełaruska. Biełaruś svaju lublu, dušoj i sercam za jaje pieražyvaju.

Za polskim časam ludzi mienš pili. Butelku dzień pili dy nie vypili b. Usie hnali samahonku, chto ŭ kramie što kuplaŭ? Nie vydumvajcie!

Polskaja čarka, z 1939 hodu

Pry kamuniźmie ciažka było, mahaziny byli hołyja. Pradukty byli, ale śfira (načalniki) ŭsio zabirała. Im z-pad pryłaŭka daduć, a tabie prastomu, — kavałak chleba. Ale ŭ nas usio svajo było, my ničoha i nie kuplali. Kapustu bočkami šynkavali, hryby salili da ahurki. Trymali kabanoŭ, ale miasa nie było kožny dzień, što vy! Dva razy na hod kałoli kabana — na Kalady i Vialikdzień. Kuplali my tolki rybu.

Stalin pamior — usie płakali, a ciapier usio raskryvajecca, jak jon mardavaŭ ludziej. Baćka majho muža ŭ kancy 1950-ch syšoŭsia z žančynaj, siamju jakoj vyvozili ŭ Sibir. Heta byli bahatyja, pracavityja ludzi. Kazali, što ŭ toj Sibiry ledź vyžyli, zrešty, maci i baćka ich tam i pamierli. A dzieci viarnulisia, bo da adjezdu paśpieli zakapać zołata. I voś jak ich reabilitavali, jany da svaich ludziej viarnulisia. Nichto ich nie kryŭdziŭ i nie abražaŭ. Vikcia taja kazała: «Viarnulisia, niby ŭ raj trapili».

Reštki byłoj miažy

Katoliki davali svaje imiony, navat za savieckim časam. Chto im zabaronić? Byli takija imiony — Alfreda, Stefanija, Jan, Edzik, Mietak, Stanisłaŭ, Jania. Jak zachodziać u chatu, kažuć: «Niech bendze pachvalony Jezus Chrystus!» A ŭ nas prosta — «Dobry dzień». Ci nazyvajuć mianie pani Maryja? Aha, buduć jany tak na pravasłaŭnuju havaryć? U nas ŭsio prosta — Marusia.

«Našu siamju vyratavała vajna, my byli ŭ śpisach na vysyłku ŭ Sibir»

Źviartajem uvahu na žoŭtuju chatu z kryžom na dachu. Tut žyvie Hienia Arcišeŭskaja, joj 87 hod. Zaraz, kaža, u dakumientach zapisana, što jana biełaruska, a raniej jaje, jak i ŭsich katalikoŭ, ličyli i nazyvali palakami. Siamja spadaryni Hieni mahła apynucca ŭ Sibiry. Vyratavała ich, jak ni dziŭna, vajna.

— Tady pisali ŭ hazietach, što nas Saviecki Sajuz pryjšoŭ vyzvalić ad panskaha pryhniotu. Ale my žyli svabodna, nichto nas nie pryhniataŭ, rabili na svajoj ziamli, — kaža surazmoŭca. — Chtości radavaŭsia, što pryjšli Saviety, a chtości i płakaŭ. U Mikałajeŭščynie za noč zrabili bramu, sustrakali sałdataŭ z chlebam-sollu. Adno ž chutka zrazumieli, što lohkaha žyćcia nam nie budzie.

My žyli na chutary, novaja ŭłada zahadała nam pierajści ŭ viosku. Što ciapier z našymi chutarami? Ničoha, usio parasło travoj, nichto tam nie žyvie. Nie było kudy aburacca! Viedajecie, jakija zakony byli pry Stalinie? Tolki skažy što — ciabie źviazuć tudy, adkul ty bolš nie vierniešsia.

Naša siamja taksama była ŭ śpisie. Vyratavała nas vajna. Kab jašče jaki tydzień, nas by dakładna zabrali ŭ Sibir. Niemiec nastupaŭ, a ludziej pa-raniejšam u hruzili ŭ cialatniki i vyvozili ŭ Sibir.

Miaža pa Niomanie išła. Našy žančyny raskazvali: hrabuć siena na łuzie, na adnym baku palaki, na druhim — savieckija. Našy žančyny padyjduć, raspytvajuć, bo siemji ž zastalisia za miažoj, vychodzić. A jany niamyja i nie hladziać na naš bok. Karovy mahli pierajści miažu, ale nie ludzi.

U tyja časy staralisia žanicca pravasłaŭnyja z pravasłaŭnymi, kataliki z katalikami. Viedaju, što była ŭ nas para, nie chacieli ich tut žanić, dyk jany vyrašyli pasprabavać na savieckim baku rapisacca. Pajšli pierachodzić miažu. Chłopiec pierabieh, a dziaŭčynu padstrelili. Ale ŭžo nie stali katavać, pieradali na naš bok. Žanich toj taksama viarnuŭsia. Ale ci pažanilisia jany ŭ vyniku, ja nie viedaju.

Adna z samych stałych žycharak Śvierynava Iryna Tumiłovič pakazvaje fota svajho muža, jaki słužyŭ u polskim vojsku

U kałhasy nas stali hnać užo ŭ 50-ja. Na majho baćku taki padatak nakłali, što kab jon usio pradaŭ — nie raźličyŭsia b. Tak što chočaš nie chočaš — padparadkuješsia. Zabirali ŭsio: koniej, techniku, vazy, sarai. Było vaša — stała naša.

Jak my žyli ŭ kałhasie? Buraki rukami pałoli. Dzień dziaŭbieš, a noč nie śpiš, bo ruki balać. Sotki kožny hod zabirali, na karovu siena nie davali. Pa kustach, pa lesie, pa bałotach žmieniami rvali travu, kab choć trochi siena naźbirać. A bryhadzir moža zajści, ubačyć, što ty travy sabraŭ — i spalić. Hedak, daražeńkija, było! Paśla Stalina trochi lepš my stali žyć.

My — palaki, chadzili ŭ kaścioł. U siamji havaryli pa-biełarusku, pa-polsku tolki ŭ škole. Saviety našu kapličku razabrali, davodzilisia ciškom jeździć u Niaśviž, Rubiaževičy. Ikony my ŭ chacie nie chavali, bo nie byli partyjnymi.

Jeździli ŭ Zachodniuju Biełaruś, kab choć niešta kupić

Na «uschodnim» baku — i ŭ Staŭbcoŭskim rajonie, i Uździenskim, i navat u Škłoŭskim, kudy my zavitvali, kab spytać, što ludzi pomniać pra 1939 hod, zbolšaha kazali, što nijakich zhadak i ŭspaminaŭ nie zastałosia. Na tym baku Biełarusi ŭžo daŭno žyli «za Savietami». Pryhadvajuć tolki, što zachodniki žyli lepš, što navat paśla abjadnańnia «ŭschodniki» chadzili da tych na pracu i pa chleb, što na «Zachadzie» možno było choć niešta kupić.

U kałhasach, uzhadvaje spadarynia Sonia, pracavali šmat, ale doŭhi čas ludziam zusim ničoha nie płacili — stavili tolki «pałački». Vyžyvali, chto jak moh. Mnohija hnali na prodaž samahonku

— Hranica nas nie cikaviła, u nas ničoha nie źmianiłasia, my i naradzilisia, i dalej žyli za Savietami, — pačuli my ad spadaryni Soni, jakaja žyvie ŭ vioscy Pieršyja Brody Uździenskaha rajonu. — Paśla vajny była haładoŭka. Iznoŭ my ŭsio, što było, pavinny byli addać u kałhas. I tady tata jeździŭ u Zachodniuju Biełaruś, kab choć niešta kupić. Pryvioz adtul ziernie.

tut.by

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera