Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
08.04.2019 / 15:224RusŁacBieł

Pieramožca premii «Debiut» raskazała pra kachańnie, lubimyja knihi i pra toje, jak patracić $2 tysiačy pryzavych

Darja Trajden — žurnalistka, piśmieńnica i aktyvistka. Jana padvodzić vyniki hoda śpisam najlepšych z pračytanych knih i zmahajecca za toje, kab u kožnaha było prava być saboj. U kancy sakavika Darja atrymała litaraturnuju premiju «Debiut» imia Maksima Bahdanoviča za zbornik apaviadańniaŭ «Kryštalnaja noč». My raspytali maładuju aŭtarku pra jaje siamju, staŭleńnie da krytyki, pieršaje kachańnie i Biełaruś, u jakoj joj chočacca žyć.

Na sustreču Darja prychodzić sa stosikam knih, jakija paśpieła siońnia nabyć. Dziońnik Dante Alihjery, «Cham» Elizy Ažeški, «Apaviadańnie słužanki» Marharet Etvud, miemuary Aŭdoćci Panajevaj i Andreja Biełaha.

«NN»: Časta byvajecie ŭ bukinistyčnych kramach?

Darja Trajden: Tak, bo nie čytaju ŭ elektronnym vyhladzie. Tolki bukinisty i niekalki internet-kramaŭ ratujuć. Ci naadvarot, nie ratujuć, kali padumać pra imklivaje źmianšeńnie majoj fizičnaj prastory na karyść knih (uśmichajecca).

«Mnie padabajecca, jak mova adčuvajecca ŭ hałavie i palcach»

«NN»: U jakoj siamji vy raśli?

DT: Maja siamja — heta apiryšča, piaščota, uzajemny kłopat. Ja naradziłasia ŭ Harodni, nas z bratam hadavała maci. Zrazumieła, fizična i materyjalna heta było ciažka — kaniec dzievianostych, žančyna adna z dvuma dziećmi, pobač nikoha, chto moh by padzialić adkaznaść i dać adpačyć. Ale dziacinstva nie adčuvałasia dla mianie biadoj i niastačaj. Čym bolš ja dumaju pra tyja časy, tym vyraźniej razumieju, nakolki składanymi jany byli dla majoj maci — jana nie prosta kłapaciłasia pra naš dabrabyt, ale i napaŭniała prastoru navokał sensam, rytmam, pryhožaściu. U nas byli raptoŭnyja i kazačnyja padarunki, doŭhija špacyry, usie haradzienskija lasy, reki i vulicy, knihi, hurtki, razmovy. Maci i ŭsie miescy, jakija ja pabačyła ŭ dziacinstvie, — heta pačatak, vytok tekstu. Ja praciahvaju toje, što pačałosia tam, sprabuju dakładna ŭznavić tuju asensavanaść, čaroŭnaść, błasłavionaść.

Tamu Harodnia i vioska Aziarnica na Słonimščynie (tam žyli dzied i babula) — taksama žyvyja postaci, častka siamji. Ja zaŭsiody lubiła Harodniu, i zaraz maje pačućci da jaje prustaŭskija, žarsnyja, prahnyja, balučyja — da śloz chočacca daciahnucca da praminułych časoŭ, da źnikłych budynkaŭ, da inšych praporcyj i pamieraŭ, jakija spaścihaŭ dziciačy zrok. Aziarnica ž stałasia dla mianie miescam daśledavańnia siabie, pahrozy, strachu. Heta mistyčnaje miesca, u jakoje ja bajusia viarnucca, bo nie ŭpeŭnienaja, što darosłaje voka vytryvaje pieramieny, što taja mistyka ich vytryvała.

«NN»: Kim pracuje maci?

DT: Jana inžynier-chimik, usio žyćcio pracavała pa śpiecyjalnaści. Ja ŭ siamji adziny humanitaryj — brat taksama pajšoŭ u śfieru dakładnych navuk.

«NN»: Nie chacieła jana, kab vy pajšli pa jaje śladach?

DT: Nie, maci nie z tych, chto bačyć dzicia jak druhi dubl ułasnaha žyćcia. Jana nikoli nie cisnuła na mianie i nie prymušała niešta zrabić ci nie zrabić — u hałoŭnym ja mieła suvierenitet. Maju pryvatnaść, hodnaść i samastojnaść pavažali. Naprykład, ja nikoli nie chavała svaje dziońniki (jany lažali prosta ŭ pakoi, byvała, što navat raskrytyja) — ich nie čytali. Nie tolki žančynam, ale i dzieciam patrebnaja «A Room of One's Own».

«NN»: Kali vy pačali pisać?

DT: Prykładna ŭ čatyry-piać hod. Ja adnačasova zachaplałasia i malavańniem, i litaraturaj, pryčym pieršym značna bolš (uśmichajecca). Vosiem hod chadziła ŭ studyju malavańnia, paśla zrazumieła, što mastačka ź mianie nie atrymlivajecca — niama paklikańnia, i čym bolš vučusia, tym bolš draŭlanyja stanoviacca ruki, tym dalejšyja ad serca. I žyćcio stała pacichu spłyvać u inšym kirunku — alimpijady pa ruskaj movie i litaratury, padletkavyja vieršyki, niejkija navat publičnyja ich čytańni…

Darečy, da biełaruskaj movy ja pryjšła mienavita praz paeziju. Niekalki hod tamu raptoŭna pačała pisać vierlibry pa-biełarusku, pa-rusku zusim nie pisałasia. Nie mahu vytłumačyć heta racyjanalnymi pryčynami — heta nie było śviadomym rašeńniem ci vynikam niejkaha ŭpłyvu: jano prosta zdaryłasia, jak zaleva, jak navalnica. I mnie padabajecca, jak mova adčuvajecca ŭ hałavie i palcach, kali pišu, pramaŭlaju, dumaju.

«Nidzie nie siadziać aŭdytoryi ŭ čakańni novych imionaŭ»

«NN»: Vam 24 hady. Chtości skaža: nu jakim dośviedam možna padzialicca ŭ takim maładym uzroście?

DT: Ja nie dzialusia dośviedam, ja pišu mastackuju prozu. Što takoje ŭvohule dośvied? Maja asabistaja historyja? Toje, što ja niekali zrabiła ci skazała? Łajfchak paśpiachovaha źbirańnia mebli? Usio heta nie maje dačynieńnia da litaratury. Litaratura źbivaje fokus pobytavaha zroku, i čałaviek adčajna napružvaje voka, kab znoŭ ahledzieć śviet — a tam usio ŭžo pasunułasia ź miescaŭ. Dla taho, kab pisać, patrebny nie dośvied, a ŭnutranaja siejśmičnaja aktyŭnaść, tak by mović.

«NN»: Jak reahujecie na krytyku, toje, što vašu prozu paraŭnoŭvajuć z tvorčaściu inšych? Da ŭsich novych imionaŭ (u litaratury, muzycy, mastactvie) u nas časta staviacca skieptyčna, i cikava, jak małady aŭtar heta vytrymlivaje.

DT: Reahuju spakojna. Nie dumaju, što skieptyčnaje staŭleńnie da maładych tvorcaŭ — heta asablivaść Biełarusi. Nidzie nie siadziać aŭdytoryi ŭ čakańni novych imionaŭ, bo znajomstva ź imi — ryzyka zmarnavać čas. Vakoł maładych niama zhuščeńniaŭ naaśfiery, jakija jašče na adlehłaści dazvalajuć skłaści peŭnaje mierkavańnie. Davodzicca čytać i spadziavacca na litaścivy los. I ja dziakuju ŭsim čytačam, u tym liku ŭsim krytykam, chto znajšoŭ čas dla majho zbornika. Ja ŭ im troški paznačyła kirunak, raspracavała hlebu, a dalej treba budavać bolš składanaje. Spadziajusia, druhuju knihu buduć čakać.

«NN»: Na što patracicie premiju (4200 rubleŭ — «NN»)?

DT: U mianie zaraz ramont, tamu budu nabyvać rečy vysokaj stupieni prazaičnaści.

«Čytaju prykładna dźvie knihi na tydzień»

«NN»: Bačyła, vy ŭ fejsbuku raskrytykavali knihu Viktara Marcinoviča «Noč». Nie baiciesia vystupać z napadkami ŭ bok viadomych piśmieńnikaŭ?

DT: Zaznaču, što krytyka i napadki — heta roznyja rečy. Zvyčajna mnie lanotna krytykavać, tamu što žyćcio nie biaskoncaje, a tak napišaš — a paśla siadzi razhrabaj kamienty ŭ fejsbuku. Treba niešta abirać, i ja abiraju pracu, čytańnie, pisańnie mastackich tekstaŭ. Nu, a «Noč» prosta niemahčyma było pračytać biez reakcyi — zmarnavanamu času patrebnaja satysfakcyja. Darečy, za apošnija dva hady ja značna źmienšyła aktyŭnaść u sacyjalnych sietkach. Sa strachami pierad viadomymi piśmieńnikami hety praces nijak nie źviazany, tolki z ułasnymi pryjarytetami nakont raźmierkavańnia času.

«NN»: Ci šmat čytajecie? Kolki knih za miesiac praz vas prachodzić?

DT: Prachodziać nie ŭsie, niekatoryja zastajucca (uśmichajecca). Čytaju ja prykładna dźvie knihi na tydzień. Chutkaść zaležyć ad zaniataści i, naturalna, ad samoj knihi. Trysta staronak detektyva ja pračytaju za dzień, sto staronak Kjerkiehora — za try. I, moža, try — heta ja jašče pachvaliłasia.

Dziońnik Dante Alihjery, jaki Darja nabyła siońnia ŭ bukinistyčnaj kramie.

«NN»: Što ź niadaŭna pračytanaha akazała najbolšy ŭpłyŭ? Vybierycie try tvory.

DT: Mierab Mamardašvili, a dakładniej «Lekcyi pa antyčnaj fiłasofii» i «Narys sučasnaj jeŭrapiejskaj fiłasofii». Ja zaraz pahłyblajusia ŭ čytańnie mienavita fiłasofii, i hetyja knihi — dobryja punkty nabližeńnia. Zbornik paezii Janki Juchnaŭca, bo jon dla mianie adzin ź pieršych pa značnaści biełaruskich paetaŭ pa hłybini, vałodańni stylistykaj, svojeasablivaści talentu. U jaho nadzvyčajnaja, čaroŭnaja, viadźmarskaja mova, jakuju nie razumieješ, a adčuvaješ, jakoj paddaješsia. Trecim tvoram niachaj budzie «Misis Dełaŭej» Virdžynii Vułf, bo z hetym tvoram u mianie jość vialikaja historyja lubovi. Ale naohuł try knihi — heta vielmi žorstkaje abmiežavańnie, vy niejak zusim mianie da ściany prycisnuli (uśmichajecca).

«NN»: Čym jašče zachaplajeciesia, akramia litaratury?

DT: Fihurnym katańniem, žyvapisam (pieravažna kłasičnym), fatahrafijaj.

«Kachańnie da žančyny — heta historyja z majho śvietu»

«NN»: U vašym zborniku jość apaviadańnie pra zakachanaść pamiž žančynami. Dla vas ža heta asabistyja pieražyvańni?

DT: Ja adkrytaja leśbijanka, tamu kachańnie da žančyny — heta historyja z majho śvietu. Ale nie mahu skazać, što niejkija apaviadańni mienavita pra maje asabistyja pieražyvańni. U realnaści ź litaraturaj jaki kaktejl? Źmiašać, ale nie ŭzbołtvać.

«NN»: Kali vy zrazumieli, što nie takaja, jak usie dziaŭčynki?

DT: Kožnaja dziaŭčynka «nie takaja, jak usie». U nas niama adnoj na ŭsich historyi, tolki, mahčyma, niejkija ahulnyja punkty inicyjacyi, bolu, asensavańnia. U mianie byli zvyčanyja dziciačyja zakachanaści, pieršaje školnaje kachańnie, padletkavyja adnosiny — ale da dziaŭčat, ź dziaŭčatami. Razumieńnie pryjšło našmat paźniej za pieršyja pačućci, užo ŭ padletkavym uzroście.

«NN»: Jak mama ŭspryniała?

DT: U nas byli ciažkija, emacyjnyja razmovy, ale ź ciaham času pryjšli da parazumieńnia. Ja adčuvaju, što jana mianie padtrymlivaje.

«NN»: A što adčuvajecie, kali čujecie čarhovuju zajavu MUS kštałtu «adnapołyja adnosiny — heta padrobka»?

DT: Ad biełaruskaha MUS naohuł šmat čaho možna pačuć z roznych nahodaŭ. Paśla peŭnych vykazvańniaŭ ja adčuvaju niebiaśpieku, pahrozu, bo nie razumieju, kudy heta moža pryvieści. Raspalvańnie varožaści — nie toje, što zastajecca biez nastupstvaŭ. Jość jašče peŭnaje ździŭleńnie: mnie ciažka zrazumieć, što možna śviadoma i publična źnievažać ludziej, kali adzinaja tvaja pretenzija da ich — sam fakt ichniaha isnavańnia.

«NN»: Dumaju, časta čujecie słova «norma». Što dla vas jano značyć?

DT: Niešta, što skanstrujavana ŭ peŭny čas raźvićcia hramadstva ŭ adpaviednaści z patrebami zachavańnia hetaha hramadstva. Kali pamiatać pra jaje stvoranaść, bolš cikavić daśledvańnie normy, ale nie jaje vykanańnie. Heta nie pra nihilizm, nie pra toje, što ja zaŭtra pajdu i čałavieka zabju, kaniešnie, a pra bolš tonkija rečy.

«My adnačasova bačym dźvie Biełarusi, dva paralelnyja śviety»

«NN»: Zapomnilisia radki z vašaha apaviadańnia: «Nam padabajecca toje, što nas nie viedajuć. Nie źjaŭlacca ŭ hazietach — ščaście, nie pryciahvać zališniuju ŭvahu — błasłavieńnie». Heta drenna?

DT: Kali ŭ hramadstvie šmat kantrolu za čałaviekam, heta jość pahroza — biaśpiecy, pryvatnaści, hodnaści, žyćciu naohuł. Kab niejak advajavać sabie kavałak žyvoha žyćcia, treba ŭnikać mahistralnych dziaržaŭnych płyniaŭ, jakija i naradžajuć pahrozu. Heta nie stolki pra «jak by čaho nie zdaryłasia», kolki pra nieabchodnaść pavieličeńnia dystancyi pamiž absurdam i svaim žyćciom. Kali my nie možam pazbavicca absurdu, nie možam źmianić praviły vialikaj hulni, nam usio roŭna treba niejak žyć — u siońnia, u zaraz. Ja pišu mienavita pra heta, a hramadzianskaja liryka — nie maja tema.

«NN»: Vam kamfortna ŭ toj Biełarusi, jakuju bačycie?

DT: U mianie jość apaviadańnie «Dva voki» — jano pra toje, što my adnačasova bačym dźvie Biełarusi, dva paralelnyja śviety. U adnym — kantrol, zdranćviełaść i absurd, u druhim — mahčymaść być, havaryć, dziejničać. Tam, u hetym śviecie, proćma cikavych inicyjatyŭ i ludziej, jakija pakazvajuć, što biełarusy hatovyja nieści adkaznaść za svajo žyćcio, za budučyniu krainy, za dapamohu tym, kamu jana patrebna. Ja baču, što siońnia ludzi dobraachvotna biaruć na siabie funkcyi, jakija pavinna vykonvać dziaržava, šmat chto pierastaŭ ad jaje čahości čakać. U takoj Biełarusi mnie kamfortna. Hetaja Biełaruś žyvie nie maraj pra budučyniu sa spryjalnymi ŭmovami — jana sapraŭdy žyvie ŭ siońniašnim dni.

Natalla Łubnieŭskaja, foty Voli Aficeravaj i Darji Baryšnikavaj

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera