«Chočacca ŭžo praŭdy i nie chočacca hetaha biaskoncaha fikšnu»
Źjaviłasia ŭčora ŭ majoj stužcy Kamiła Cień, dziaŭčyna, jakaja napisała apovieść na trasiancy. Pokul ja źbirałasia pačytać tuju apovieść (i dumała: a z čaho heta ja? ja šče ni «Sabak», ni «Nočy» nie čytała, a tut — zaźbirałasia?!), apovieść pračytali i adpisalisia inšyja, adhunułasia presa, i stužka siońnia poŭnaja vokładkaj knižki maładoj aŭtarki.
Dyk ja pra što. Pra svajo asabistaje adčuvańnie ad historyi Kamiły — nie viedaju, ci heta markietynh, ci vypadak, ja prosta adčuvaju voś što. Nie chočacca asabista mnie, strašna nie chočacca ničoha z «littusoŭki», ničoha z «litpracesu», ničoha z hetaha «premijalnaha dyskursu», nijakich ramanaŭ, ani toŭstych, ani tonkich, napisanych dziela taho, kab stać padziejaj u historyi litaratury, ničoha takoha, što treba abmiarkoŭvać «pravilna» i na što treba adhukacca «z ahladkaj», chočacca śviežaha, maładoha, z-za litaraturnaj miažy, ad ludziej, jakija prahnuć pisać, a nie atrymlivać premii, chočacca być pobač ź imi, sačyć, čytać, adhukacca, zhadžacca i nie zhadžacca, ale kab tolki nie trapić u dryhvu čužych ambicyj i mahčymaściaŭ, čužoha ŭjaŭleńnia pra razumnaje i nierazumnaje, mieć prava na svajo — i viedać, što kožny maje prava na hetaje «svajo», pracavać na «ŭklučeńnie» u litaraturu, a nie na «vyklučeńnie» ź jaje, chočacca ŭžo praŭdy i nie chočacca hetaha biaskoncaha fikšnu.
Čytajcie taksama: