Palina Kačatkova — pra Maksima Bahdanoviča: uryŭki z apovieści
U zborniku «Hniazdo-2» Paliny Kačatkovaj jość apovieść «Paet» - vynik vaśmi hadoŭ pracy aŭtarki ŭ Litaraturnym muziei Maksima Bahdanoviča. U joj daśledčyca, ujaviŭšy siabie siabram paeta, raspaviadaje pra jaho žyćcio.
Tvor napisany pa-mastacku, ale, niahledziačy na heta, źmiaščaje šmat dakumientalnaj infarmacyi - miemuary, listy i ŭspaminy blizkich ludziej.
U artykule sabranyja vytrymki z uspaminaŭ blizkaha himnazičnaha siabra Maksima Bahdanoviča, Dzijadora Dziabolskaha.
Pra luboŭ da litaratury
Čytaŭ Maksim šmat, bolš, čym chto-niebudź z nas. Jon viedaŭ heta i nikoli nie admaŭlaŭ sabie ŭ zadavalnienni padłavić kaho-niebudź z himnazistaŭ, jakija ličylisia «vielmi razvitymi», u niaviedanni toj ci inšaj knihi albo tvora i raspaviadaŭ pra heta z rohatam, laskajučy siabie kułakom pa kalenie. Z poŭnym zadavalnieńniem i biez usialakaj złaslivasci.
* * *
Vieršy Maksim čytaŭ naraśpieŭ, navat ź nievialikim zavyvańniem, što nam usim zdavałasia vielmi novym i niezvyčajnym, ale ž i nie ŭsimi było ŭchvalena. U bližejšuju našu sustreču Maksim raspavioŭ mnie, što ŭ Nižni Noŭharad pryjazdžaŭ niejki maskoŭski paet, jaki čytaŭ vieršy mienavita tak. Ale ŭsio ž taki ŭ dalejšym Maksim užo nikoli ŭ takoj maniery vieršaŭ nie čytaŭ. Čytaŭ jon vieršy niadrenna, i vialikuju kolkaść, asabliva paetaŭ XIX stahodździa, viedaŭ na pamiać. Pamiać u jaho była redkasnaja: pračytaŭšy dva, samaje bolšaje try razy vialiki vierš, jon užo dobra jaho zapaminaŭ.
Pra chvarobu
Maksim nie lubiŭ havaryć pra svaju chvarobu, havaryŭ vielmi redka i tolki toje, što ŭžo było nieabchodna skazać, ale pa niekatorych jahonych słovach było jasna, što adčuvaŭ jon jaje ŭvieś čas i ŭ niejkim druhim słoi śviadomasci viedaŭ, što kaniec žyćcia nie taki daloki. I tamu, moža być, jamu nieabchodna było hetaje žyćcio zrazumieć, i zrazumieć z samych pieršych momantaŭ jaho ŭzniknieńnia.
Pra adnosiny
Maksim vyznačaŭsia adnoj vielmi charakternaj dla jaho asablivaściu — da ludziej, jakija choć čym-niebudź źviarnuli na siabie jaho ŭvahu, jon padychodziŭ prosta i adrazu niejak vielmi ŭvažliva, amal minajučy niepaźbiežny pieryjad źniešniaha znajomstva. Jon zaŭsiody pačynaŭ z taho, što moža być vyjaŭlena ŭ hetaha čałavieka samaha cikavaha, samaha lepšaha. Jon zusim nie patrabavaŭ, kab inšy čałaviek byŭ svaimi intaresami, zachapleńniami, rozumam padobny da jaho, Maksima Bahdanoviča. Maksim umieŭ znachodzić u samaj prostaj, inšy raz zusim niemudrahielistaj dušeŭnaj haspadarcy surazmoŭcy samaje dla ich abodvuch važnaje i patrebnaje. I heta zaraz ža i mižvoli dazvalała ludziam pakazać samaje kaštoŭnaje, čałaviečaje, što ŭ ich było. Maksim umieŭ za vielmi karotki čas stać blizkim da ludziej, zusim nie padobnych da jaho.
Pra vychad u śviet
Siarod blizka znajomych saramlivaść jaho znikała, ale siarod nieznajomych jon rabiŭsia vielmi saramlivym. Z-za hetaha jon nikoli nie byvaŭ na viečarach u himnazii. Pajsci tudy dla jaho było prosta niemahčyma, a na jaki-niebudź tancavalny viečar — i ŭjavić nielha było, taksama jak hulać uviečary na bulvary — zvyčajnym miescy špacyru himnazistaŭ i himnazistak.
Pra staŭleńnie da muzyki
Maksim byŭ dastatkova abyjakavy da muzyki, ale adna reč, jakuju ja vykonvaŭ, nadzvyčaj padabałasia jamu, i jon nie adnojčy prasiŭ vykanać jaje. Heta była «Pieśnia biez słovaŭ» № 43 Miendelsona. Heta vielmi sumnaja pieśnia.
Pra miesca, dzie žyŭ paet
Žyli Bahdanovičy zaŭsiody niedaloka ad himnazii. Kažu «zaŭsiody», tamu što jahony baćka časta mianiaŭ kvatery. Čamuści kožnaja kvatera była ŭ draŭlanym domie i na pieršym paviersie. Zapomniŭsia pach nahretaha dreva i dziciačaha pakoja, jaki niaźmienna stajaŭ u kalidory, nieatynkavanyja ścienki i stol. Ja zachodziŭ da Maksima redka, ale pabyvaŭ na ŭsich jahonych kvaterach. Maksim z małodšym bratam Lovam zaŭsiody žyli ŭ asobnym śvietłym pakoi. Mebla — dva žaleznyja łožki, dva kresły i pierad aknom vialiki stoł, samy prosty, sa ščylna zbitych došak. Takija stały tady nazyvali kuchonnymi. Levy bok stała — Maksimaŭ, na im niaźmienny biełaruski słoŭnik Nasoviča; pravy — Lovy. Lova z hryfielnaj doškaj u rukach rašaje zadačy, jon byŭ vielmi zdolnym matematykam. U hłybini kvatery znachodziłasia druhaja siamja Adama Jahoraviča, žonka i małyja dzieci. Niedzie tam ža pakoj Adama Jahoraviča. Ni žonka baćki, ni dzieci nikoli nie ŭvachodzili ŭ pakoj Maksima i Lovy, i jon nikoli ničoha pra ich nie raspaviadaŭ. Nie mienš jak dziasiatak razoŭ byvaŭ ja ŭ Maksima i nie razu nie mieŭ vypadku pryvitacca z haspadyniaj, nikoli nie čuŭ jaje hołasu. Dva-try razy praz kalidor u adčynienyja dźviery ja bačyŭ spakojnuju, maŭklivuju žančynu z šytvom albo prasam u rukach. Ale ŭ pakoi ŭ Maksima było zaŭsiody čysta i prybrana. A ŭ kvatery było niejak sumna i miortva, jak byccam kvatera niežyłaja. Adam Jahoravič pracavaŭ tady ŭ Sialanskim paziamielnym banku…
Pračytać uryvak z knihi možna na sajcie vydaviectva halijafy.by ci ŭ kniharni na Niamizie, 3 (cokalny pavierch, boks 47).