Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
14.02.2018 / 13:037RusŁacBieł

«Ja prystojny čałaviek. Łajnom nikoli nie zajmaŭsia» — uspaminy da dnia naradžeńnia Michasia Stralcova

14 lutaha — dzień narodzinaŭ paeta Michasia Stralcova (1937—1987).

Da pamiatnaj daty słynny litaraturaznaŭca Siarhiej Šapran zrabiŭ dla «Movy Nanova» padborku zaciemak pra Stralcova sa svaich apublikavanych i nieapublikavanych knih.

Mišačkin i Hryšačkin

Michaś Stralcoŭ i Ryhor Baradulin byli blizkimi siabrami i stelefanoŭvalisia tak časta, niby nie mahli žyć adzin biez adnaho. Maleńkaja dačka Stralcova Alesia, kali brała słuchaŭku, užo pa hołasie viedała, što heta «dziadzia Hryša» telefanuje. Jana časta tak i kazała: «Tata, ciabie dziadzia Hryša». Zredčas: «Mišačkin, tabie Hryšačkin telefanuje!»

Baradulinu heta vielmi padabałasia, zvyčajna jon śmiajaŭsia.

«Espańjołka»

Niejki čas Baradulin i Stralcoŭ navat z vyhladu padobnyja byli — abodva nasacieńkija, u abodvuch barodka-«espańjołka», z-za čaho vyhladali jak braty. Tyja, chto viedaŭ ich, navat kazali: «Dzie Baradulin? Dzie Stralcoŭ? Zrazumieć nie možam!» A siabram vielmi padabałasia, što ich błytajuć.

Ale adnojčy žonka Stralcova Alena viartajecca z pracy, a Stralcoŭ — paholeny.

— Što zdaryłasia?

— Tamu što ty chitraja, — adkazvaje jon.

— I čamu heta ja chitraja?

— Viačerajem učora z Alesiaj, i jana kaža: «Tata, naša mama takaja chitraja! Jana ŭvieś čas tabie havoryć, što joj daspadoby tvaja barodka, ale kali b jana była čornieńkaja, a nie bieleńkaja… — Słova «sivy» maleńkaja Alesia jašče nie viedała. — I ty pobač ź joj vyhladaješ nie jak jaje muž, a jak jaje tata. Ty zhali barodku, kali łaska».

U vyniku Stralcoŭ pahaliŭsia. Choć žoncy jaho barodka duža padabałasia.

Hryšaŭ bierecik

Stralcoŭ nikoli nie nasiŭ nijakich hałaŭnych uboraŭ, tolki zimoj vušanku. Ale adnojčy źjaŭlajecca ŭ ciomna-sinim biereciku. Žonka Alena ščyra ździŭlena, bo viedaje, što sam Stralcoŭ nie moh zavitać u kramu i nabyć toj bierecik. Jon uvohule sam sabie ničoha nie kuplaŭ — heta było žončynym abaviazkam. I tut raptam — u bierecie! Jana pytajecca:

— Što heta?

— Heta ž Hryška!.. — śmiajecca jon chitravata, majučy na ŭvazie Ryhora Baradulina.

— Što Hryška?

— Sustreŭ mianie i kaža: «Taki choład na vulicy, a ty chodziš biez kapieluša!..» Lenka, nie pavieryš, ale choć jon i byŭ u bierecie, adnak dastaŭ z kišeni jašče adzin bieret i nadzieŭ na mianie. «Nasi», — skazaŭ… Ot, Hryška mianie lubić!..

Praŭda, hety ŭbor jon bolš nikoli nie nasiŭ. Pakul praź niejki čas nie pryjšoŭ užo ŭ karyčnievym bierecie. I znoŭ chichikaje. Žonka pytajecca:

— Nu, a hety adkul?

— Taksama Hryša! Znoŭ z kišeni dastaŭ…

A potym źjaviŭsia i čornieńki bierecik — z takoj ža historyjaj.

Stralcoŭ i «Fiedzia»

Pačatak 1970-ch. Michaś Stralcoŭ, viarnuŭšysia ŭviečary dadomu, łajecca na niejkaha Fiedziečku:

— Fiedzia, ty skazaŭ, što nie paholiš barodku i nie zdymieš svoj vajenny frenč, pakul tvaja revalucyja nie pieramoža. Dyk voś, Fiedzia, ja tabie adrazu skažu: chadzi tak da kanca žyćcia, bo tvaja revalucyja nikoli nie pieramoža!

Tolki tady žonka Stralcova Alena zrazumieła, pra jakoha «Fiedziu» išła havorka, — u toj dzień u Minsk pryjechaŭ lidar Kuby Fidel Kastra.

Stralcoŭ i palityka

Časam Stralcoŭ lubiŭ pahavaryć, jak jon žartam kazaŭ, z razumnym čałaviek, to-bok z samim saboj. Tym razam jon, razmaŭlajučy z samim saboj, łajaŭsia na Brežnieva:

— Heta ž starpior! Pamianiać jaho treba! — I paśla ŭ peŭnaj razhublenaści: — Ale na kaho? Tam usie takija.

Žonka Stralcova Alena lubiła ŭ taki momant pakpić z muža, nie strymałasia i na hety raz:

— Dyk ciabie treba pastavić!

Ale Stralcoŭ pramoviŭ na poŭnym surjozie:

— Miłaja maja Lenka, heta ž nie maja jeparchija.

— A ciabie tudy i nie kličuć!

— I pravilna robiać, bo ja, Michał Lavonćjevič, — prystojny čałaviek. Ja łajnom nikoli nie zajmaŭsia.

Kałambur

1996 hod. Niaklajeŭ — hałoŭny redaktar štotydniovika «Litaratura i mastactva». Pa ironii losu niekali, jašče ŭ 1970-ja hady, u «LiM» jaho nie ŭziali.

— Brali ŭžo, dy ja nie vyčytaŭ karekturu, praskočyła pamyłka — i ŭ redakcyi prajavili pryncypovaść, — pryhadvaŭ Niaklajeŭ.

Zasmučonaha, pieraniaŭ jaho na kalidory Michaś Stralcoŭ:

— Nie sumuj, — uśmichnuŭsia, — što ŭ burjanie nie zasieŭ.

Pracavać Niaklajeŭ pavinien byŭ u adździele, jakim zahadvaŭ Barys Burjan.

«Usio ŭžo napisana…»

Uładzimir Niaklajeŭ pryhadvaŭ:

«Ź Michasiom Stralcovym, jak i z mnohimi inšymi słavutymi ŭ toj čas paetami, ja paznajomiŭsia ŭ domie tvorčaści «Karališčavičy», dzie ŭsie rabili vyhlad, byccam niešta pisali, choć pisali tam zusim niamnohija — bolšaść pryjazdžała vypić i adpačyć. Pryjechaŭ i Stralcoŭ, jaho pasialili ŭ adnym z dvuch samych vialikich pakojaŭ, što byli na pieršym paviersie, — jakraz u adnym z tych, dzie zvyčajna žyŭ Jakub Kołas. Tak my apynulisia ź im razam u tym Domie tvorčaści. I ŭ toj čas, jak bolšaść, vypivajučy, plavuzhała aby što, my siadali ź im naviersie — pad karcinaj, na jakoj było namalavana dziesiać ci dvanaccać savieckich piśmieńnikaŭ (Harecki, Čorny, Biadula…), i ładzili spabornictva: chto na pamiać dačytaje vierš, jaki prapanuje jamu surazmoŭnik — vierš ci to Kupały, ci to Bahdanoviča… Ščyra kažučy, ja kožnaha razu dumaŭ, što, pakolki Michaś Lavonavič byŭ napadpitku, dyk ja lohka jaho pieramahu. Ale nivodnaha razu mnie heta nie ŭdałosia, tamu što ŭ Stralcova byli ŭnikalnyja erudycyja i pamiać. I da taho ž — rozum, na jaki ałkahol nijakaha ŭździejańnia jašče nie zrabiŭ…

Tak praminuŭ amal miesiac. Užo nie pomniu, chto z maich siabroŭ pryjechaŭ, kab zabrać mianie z Karališčavičaŭ, na mašynie. I jakraz idzie pa ściažynie Stralcoŭ. Kažu jamu, što jedu ŭ Minsk, i prapanuju padvieźci, bo jon taksama źbiraŭsia dachaty. «Dobra, — kivaje jon. — Padviazi». «Tady, — kažu, — źbirajciesia…» — i padymajusia ŭ svoj pakoj na druhi pavierch, kab zabrać rečy. Spuskajusia ŭniz — Stralcoŭ užo ŭ mašynie. Pakul ja padymaŭsia-spuskaŭsia, prajšło chviliny paŭtary — jon nie moh tak chutka sabracca. Siadzić. Maŭčyć. U les hladzić. «Zadumaŭsia pra niešta čałaviek?» — vyrašyŭ ja i, sieŭšy ŭ mašynu, staŭ čakać, pakul jon vyjdzie z zadumieńnia. Čakaju piać, dziesiać chvilin… piatnaccać… Narešcie jon pytaje:

— A čaho staim?

— Vas, Michaś Lavonavič, čakajem.

— Dyk ja tut.

— Ale ž nie sabralisia…

— Ja sabraŭsia, — kaža Stralcoŭ i dastaje zubnuju ščotku i rasčosku — usio svajo, što jon nasiŭ z saboj.

— Čakajcie… — razhubiŭsia ja. — Nu, dobra, niama ŭ vas adziežy, abutku, ale toje, što vy tut napisali, dzie jano?

— A čamu ty vyrašyŭ, što ja tut niešta napisaŭ?

— Usie siudy pryjazdžajuć, kab niešta napisać…

— Tady, — kaža, — ty nie zusim zrazumieŭ, što ŭ nas tut adbyvałasia.

— A što, — pytaju, — adbyvałasia?

— A toje… Ja dla čaho z taboj načami nie spaŭ, vieršy hienijalnych paetaŭ čytaŭ — biełaruskich, ruskich, francuzskich? Kab pakazać tabie, što ŭsio ŭžo napisana — nie namahajsia. Vaźmi z saboj zubnuju ščotku, rasčosku, chadzi, dychaj śviežym pavietram i čytaj vieršy, lepšyja za jakija my z taboj naŭrad ci napišam».

Siarhiej Šapran dla «Movy Nanova»

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
PNSRČCPTSBND
12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031