Ujavicie sabie na scenie ŭ Minsku Čajkoŭskaha. Siońnia była padzieja supastaŭnaja: dyryžyravaŭ Penderecki
U Minsku vykonvali Kšyštafa Pendereckaha, i jon sam dyryžyravaŭ. Dla hetaha tvora naša Fiłarmonija akazałasia zamałaja. Nastolki jana manumientalnaja — simfonija-aratoryja «Siem bramaŭ Ijerusalima». I pa zadumie, i pa kolkaści vykanaŭcaŭ.
Častka arkiestra zaniała prachod, trubač trubiŭ z bałkona. Na scenie musiła być try chary, ale ŭ nas było dva. Byli jašče salisty, čytalnik, jaki čytaŭ Stary Zakon pa-habrejsku.
Pryvieźli dva tubafony — śpiecyjalna dla hetaj simfonii prydumanyja mnahatonnyja instrumienty, składzienyja ź dziasiatkaŭ trub.
Zdajecca, našy arkiestr i chary taksama pieražyli niekalki niepaŭtornych dzion — pracavać z žyvym kłasikam.
Za pryjezd 83-hadovaha majstra varta padziakavać Polskamu instytutu ŭ Minsku.
Niekalki dušeŭnych detalaŭ. Z łožy za vykanańniem sačyła Elžbieta Pendereckaja, žonka kampazitara. Hetaja arystakratyčnaja 70-hadovaja žančyna prosta žyła muzykaj, jana nie zvodziła z muža vačej i jaje cieła niby pulsiravała ŭ rytmie simfonii.
Kropli dziohciu: naša dama ź Fiłarmonii abviaščała ŭsio pa-rasiejsku. Choć by słova pa-biełarusku ci pa-polsku. A nad scenaj visieŭ transparant z nazvaj fiestyvalu, dzie ŭsiaho šeść słoŭ, try pa-biełarusku i try pa-anhielsku, i ŭmudrylisia ž jany ŭ adnym z anhielskich zrabić pamyłku. Takaja ŭ hetym pravincyjnaść, začuchanaść…
Ale kiepskaja ramka nie zdolnaja sapsavać vialikuju karcinu.