Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
03.07.2016 / 17:311RusŁacBieł

Aleh Daškievič. Dzień vyzvaleńnia

Apošnija hady 3-ha lipienia my zvyčajna jechali pad Brasłaŭ, razvodzili vohnišča na chutary majho siabra, smažyli šašłyki j śviatkavali jahony dzień naradžeńnia.

Viečaram albo ŭnačy chadzili na voziera j paśla, lažačy ŭ hamakach na dvary, hladzieli ŭ zornaje nieba.

My hladzieli ŭ nieba j razvažali pra toje, što ŭ nas sapraŭdny Dzień vyzvaleńnia, bo my vyzvalalisia ad staličnaj mituśni, brazhatu tankavych trakaŭ na paciešnych paradach z aperetačnymi furažkami na hałovach, durnavatych kancertaŭ, pjanych hramadzianaŭ i nievynosnaha pachu mačy kala kožnaje śmietnicy.

My pili čyrvonaje vino j pakieplivali z hetaha abvieščanaha niezrazumiełaha śviata biez anijakaj žyvoj enerhii, biez uciamnaha abhruntavańnia i pazytyŭnaha nastroju.

Sapraŭdy, što za Dzień vyzvaleńnia, kali pałova krainy jašče zaniataja akupantam. Dy j vyzvalicieli byli admysłovyja, jakija nieŭzabavie vyzvalili ad voli dobruju častku svaich hramadzianaŭ.

Tak my razvažali. Nam było radasna, što my mieli ŭ hety dzień svajo nievialikaje, ale sapraŭdnaje śviata.

My padymali tosty za zdaroŭje majho siabra, za hety fantastyčny kraj, za chutar na bierazie voziera, za zornaje nieba j šmat jašče za što. Tak było.

Ale adnojčy, pryjechaŭšy na chutar, na voziery my pierastrelisia ź miascovymi rybakami, jakija raspaviali nam lehiendu pra biełuju žančynu.

Nibyta nie žančyna heta, ale blednaja miesiacovaja zdań, što vychodzić paśla zachodu sonca j vyciahvaje ŭsiu žyćciatvornuju enerhiju z tych, da kaho prabiarecca na padvorak ci ŭ chatu. Sustreć jaje ličyłasia niadobrym znakam, a puścić u chatu — znakam biady.

My śmiajalisia z hetaha padańnia, viartajučysia na chutar. Viečaram, siedziačy za śviatočnym stałom na padvorku, my vypili vina j śpiavali narodnyja pieśni, zusim zabyŭšysia na hetuju historyju. Jak raptam da bramy padyšła blandynka i paprasiła dazvołu ŭvajści.

Radasny haspadar zaprasiŭ jaje da stała. Žančyna była zasmučanaja, skazała, što jaje pabiŭ muž i paprasiła vady. Siabra rušyŭ u chatu, blandynka za im. Jana ŭžo zaniesła była nahu nad paroham, jak adniekul vyskačyŭ naš čorny kot Koba i, adčajna miaŭkajučy, litaralna kinuŭsia na jaje.

Na imhnieńnie my zastyli, žančyna paŭtaryła sprobu ŭvajści ŭ chatu, našaje zdranćvieńnie skončyłasia, i ja kryknuŭ siabru:

— Blednaja zdań!

Toj paśpieŭ začynić dźviery pierad samym jaje tvaram. Jana niezvyčajna zajakatała i praciahvała bicca ŭ dźviery. Na našych tvarach vystupiŭ chałodny pot, siabra schapiŭ jaje za ruku, kab adciahnuć ad dźviarej. Jana lohka vyśliznuła i adyšła pad miesiacovaje śviatło. Raptoŭna hublajučy svaje abrysy, pačała imkliva rastavać u tumanie. Kali my padbiehli bližej, biełaj žančyny nidzie nie było, tolki pad pavietku šmyhnuła, ratujučysia ad pieraśledu našaha kata, šeraja krysa. Ja vyrazna zrazumieŭ, što heta była krysa, ale nia svojski pac.

— Viedaješ, ruka takaja chałodnaja, chałodnaja, — tolki j zdoleŭ pramović siabra.

Na nastupny ranak my doŭha nie mahli zhadać usich frahmentaŭ načnoha zdareńnia. Hałava była ciažkaja, na dušy tryvožna, ježa ŭ horła nia jšła.

Niepryjemnaści pačalisia nieŭzabavie. Na voziery ja zhubiŭ zaručalny piarścionak. Šukajučy jaho pad vadoj, ja tolki paśpieŭ zaŭvažyć doŭhi hoły chvost niejkaj istoty, padobnaj da toj samaj krysy.

Siabra prynios na sabie niekalki klaščoŭ.

Źbiralisia dadomu my biez nastroju, pradčuvajučy, što čakajuć nas nialohkija časy. Pa darozie sustreli tych samych rybakoŭ i raspaviali im usio, što z nami zdaryłasia.

— Patrapili vy ŭ pastku. Tryvajcie chłopcy, budzie ciažka, — zaznačyli rybaki. Ale zaŭždy pamiatajcie, što ŭ chatu vy jaje nie puścili.

U Miensku praź niejki čas ja zrazumieŭ, što zaručalny piarścionak zhubleny nia prosta tak.

U siabry było svajo niaščaście. U jahony biznes usmaktalisia klaščy, značna bolšyja za tych, brasłaŭskich. Jany prahna pili jahonuju kroŭ, i ŭ niaroŭnaj bitvie jon vymušany byŭ adstupić.

Čas biažyć chutkapłynna, my ŭžo niekalki hadoŭ zapar nie dajaždžali na jahony chutar, nia dychali volnym pavietram, nie hladzieli ŭ zornaje nieba.

Sioleta treciaha lipienia, jahony dzień narodzinaŭ, ja sustrakaju ŭ zadušnym, zapiekłym Miensku pad skryhatańnie tankavych trakaŭ i šalonyja huki vajskovych arkiestraŭ.

— Patrapili vy ŭ pastku. Tryvajcie chłopcy, budzie ciažka, — zhadvaju ja raz-poraz słovy rybakoŭ.

My tryvajem. Kolki jašče nam tryvać — nieviadoma, ale ja peŭny, usio naładzicca, bo ŭ chatu tuju blednuju zdań my ŭsio ž nie puścili.

Aleh Daškievič / Radyjo «Svaboda»

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
PNSRČCPTSBND
12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031