Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
25.06.2016 / 08:173RusŁacBieł

Aleś Kirkievič. Zackavany voŭk. Apaviadańnie

U asnovu apaviadańnia pakładzienyja realnyja padziei,
što mieli miesca ŭ Horadni ŭletku 1926 hoda.

Ciažkija dźviery adčynilisia, u pamiaškańnie, dzie pa łavach siadzieła niekalki chłopcaŭ, vusaty mužčyna ŭ karyčnievym palito dy babula z košykam, zakrytym chustkaj, zajšoŭ mažny čałaviek u čornaj formie z kukardaj-arłom na kruhłaj furažcy.

— Kto tu jest Klincevič?

— Ja jestem.

— Chodź ze mnoŭ.

Za abšytymi blachaj dźviaryma daŭžeznaj kiškoj — kalidor ź bietonnaj vyciertaj padłohaj dy ćmianymi lampami pad stollu praz kožnyja piać-siem mietraŭ.

— Hadaš dziesienć chvil i śpierdalaš. Rozumieš?

— Tak.

Jany spynilisia pierad nastupnymi dźviaryma, taksama abšytymi blachaj, tolki z vočkam na ŭzroŭni hałavy. Zhrabnymi ruchami «čorny čałaviek» adamknuŭ ich i zapuściŭ chudoha, jak apłatka, naviednika ŭ pakoj. Za śpinaj braznuŭ mietał. Dźviery začynienyja.

Šery pakoj. Nievialičkaje zakratavanaje akienca pad stollu. Za stałom — taki samy «chłopiec-apłatka», tolki, mabyć, jašče chudziejšy, z rukami za śpinaj.

— Vitaju, bracie!

— Vitaju, — mlava adkazaŭ skavany, a paśla paŭzy dadaŭ užo bolš rašuča: — Ja zabiŭ jaho.

* * *

— Niešta ty zašmat pališ, Miša, — pramoviŭ paholeny pad nul čałaviek, hulajučysia z popielnicaj. — Zrešty, nie dziŭna… Nie dziŭna dla taho, čyj partret nadrukavaŭ «Čyrvony ściah».

Tvar łysaha čałavieka, jaki siadzieŭ za stałom u pakojčyku hatela, nahadvaŭ masku z vuzkimi ščylinkami vačnic. Praź ich pazirali ciomnyja vočy, koler jakich i ŭdzień ciažka było vyznačyć, a tut jašče i śviatło blakłaje. Jon vytrymaŭ paŭzu, pierakruciŭšy niekalki razoŭ aluminijevuju popielnicu ŭ formie hałavy Kaściuški. Jak jaje ni pavaročvaj — źjaŭlajecca tvar pravadyra paŭstańnia, partret-pieraviortyš. Łysaha čałavieka zvali Vasil Rahula.

— Navat na palihrafiju nie paškadavali, — manatonna praciahnuŭ «maska». — Ty ž viedaješ, što heta značyć?

— Zdahadvajusia, — koratka kinuŭ surazmoŭca, vusaty chudarlavy mužčyna hadoŭ tryccaci piaci.

— Nu voś… A čaho ty chacieŭ, Miša? Na sustrečy ty prychodziš ź dziŭnymi ludźmi, jakija havorać pa-rasiejsku, ale z vyraznym polskim akcentam. Ty sam razumieješ, što heta značyć… U dadatak da ŭsiaho ciabie raptoŭna vypuścili… Vypuścili čałavieka, jaki rychtavaŭ paŭstańnie ŭ Zachodniaj Biełarusi, — «maska» iranična paśmichnuŭsia, nie pazirajučy surazmoŭcu ŭ vočy.

Zaciahnuŭšysia papirosaj-pustychaj, jakija spraŭna štodnia rabilisia na haradzienskaj tabačnaj fabrycy Šarašeŭskich, jon pieravioŭ pozirk u akno, za jakim cybaŭ doždž. Śviatło elektryčnych lichtaroŭ adbivałasia na blašanym padvakońni dy šachaŭnicy novapakładzienaha bruku Daminikanskaj vulicy.

Fota ŭ «Čyrvonym ściahu», dzie zredku drukavalisia navat partrety pravadyroŭ i pasłoŭ sojmu, mahło aznačać tolki adno — spravy ŭ hieroja nievažnieckija. Redakcyja zrabiła pad fota karotki podpis: «Michaił Huryn, pravakatar palicyi». Heta byŭ svojeasablivy «hončy list», čałaviek stavaŭ pa-za zakonam, zabić jaho — sprava honaru dla kožnaha kamunista i biełarusa.

Praz sto hadoŭ blakłaje fota na žoŭtaj hazietnaj papiery zastaniecca adzinaj začepkaj dla historykaŭ, kab ujavić tvar revalucyjaniera, palitviaźnia dy architektara «siecesii» abo raskołu ŭ KPZB Michaiła Huryna-Marazoŭskaha, viadomaha pad nizkaj padpołnych psieŭda — Stach, Jan, Lehienda, — a ŭ sapraŭdnaści ŭradženca nadniomanskich Jaremičaŭ Michała Chanieviča.

* * *

— Niešta, Siamionie, palić mnie ciažka stała, viedaješ? — robiačy paŭzu pa kožnym słovie, cadziŭ bialavy chłopiec, pieratvarajučy «ł» va «ŭ» na polski manier, — Matka kaža, što modlicca za mianie niechta, kab kinuŭ durnoje. Jana sama chiba i modlicca na ružancy, bo tak kazała. Za ŭsiu siamju našuju modlicca štodnia: i za Kasiu, i za Lešeka, nu i za mianie, kab za navuku ŭziaŭsia dy machorku kinuŭ. Ja heta adrazu zrazumieŭ. A voś švahro moj, Sieńka, palić — i ničoho jamu nie robicca. Ci toje hrudzi mocnyja, ci toje… niama kamu madlicca za jaho. Ty jak ličyš, Siamionie?

U adkaz Siamion puściŭ strumieńčyk dymu na surazmoŭcu dy pahladzieŭ ubok.

— Ty choć pamiataješ, navošta ty tut?

— Ja… jasna, što pamiataju.

— Što ty pamiataješ?

— …hnil vyčyščać, jak tavaryš Bies skazaŭ.

— Cišš… — šyknuŭ na surazmoŭcu Siamion, źniaŭ kletčatuju kiepku dy pravioŭ dałońniu pa łbie.

Chłopcy tulilisia ŭ ciomnaj bramie, ź jakoj było vidać kavałak Daminikanskaj dy akrajčyk hatela «Handlovy». Leta pieravaliła za pałovu, nabližaŭsia pravasłaŭny Illa. Nočy, asabliva pad ranak, stanavilisia chaładniejšymi, tamu surazmoŭcy, kab nie zadubieć, paŭźvierch kašul naciahnuli pinžaki dy palito. Chto viedaje, kolki čakać pryjdziecca, kab «hnil vyčyścić».

— Słuchaj siudy, mały, — nie vypuskajučy samakrutku z zuboŭ, zasiarodžana pačaŭ Siamion. — Słuchaj dy zapaminaj. Hość naš, jak vyjdzie z hatela, imavierna, pasuniecca pa Napaleonaŭskaj. Moža źviarnuć na Baśniackuju, ale najchutčej… Słuchaješ?!

— Ta-tak.

— Najchutčej, jon pojdzie ažno da Piłsudskaha i tolki tam la doma doktara, ź viežaj katory, źviernie naleva. Tam u jaho sprava jość.

— Jakaja sprava?

— Šlondra tam jaho žyvie.

— A skul viedaješ?

— Tavaryš Ziamlak kazaŭ. A tak, naohuł, to ty maješ viedać toje, što tabie treba — i hodzie.

— Ale ž ty…

Pobač zarypieli dźviery, i na bruk loh prastakutnik śviatła ź vitalni. Siamion uros u cahlany mur, chutkim rucham schavaŭšy cyharku za śpinaj. Stary ź dźviuma torbami dy kijem pryčyniŭ dźviery dy pasunuŭsia kudyści ŭ bok Juryzdyki. Siamion, dla jakoha heta imhnieńnie raściahnułasia na hadzinu, vydychnuŭ dy tolki zaraz zaŭvažyŭ ničym nie źbiantežany tvar Hžeśka.

— Siamio-onie, druža, maješ jašče machorku na samakrutačku, ha?

* * *

— Zabjuć ciabie, Miša, — «maska» stros popieł na aluminijevaha Kaściušku, a druhoj rukoj nachiliŭ butelku «Vybarovaj», raźlivajučy biełuju vadkaść pa kiliškach, — abo defienziva, a śpichnuć na kamunistaŭ, abo kamunisty, a skažuć, što defienziva. Ty — zackavany voŭk.

Stach paśmichnuŭsia, padciahnuŭ kilišak bližej da siabie dy kulnuŭ. Toje samaje, ale krychu zapavolenymi ruchami dy nie zapluščvajučy vačej, zrabiŭ «maska». Ściahnuŭšy sa stała łustačku sała z paŭkruham šeraha chleba, praź imhnieńnie Huryn znoŭ zapaliŭ.

— Viedaješ što… my ciabie pašlom u Niamieččynu ad Pasolskaha kłuba, — vycirajučy biełaj survetkaj vusny, znoŭ azvaŭsia da hościa «maska». — Budzieš tam našym pradstaŭnikom. Pierasiadziš, pačakaješ, zaadno i paznajomišsia ź ludźmi, karysnymi dla biełaruskaj spravy…

— Nie chaču, dziadźko, — pramoviŭ Huryn, niby viarnuŭšysia ŭ hatel sa schavanaha śvietu svaich dumak i płanaŭ. — Nie dla taho ja siudy pryjechaŭ try hady tamu.

— A dla čaho ty pryjechaŭ ź siabroŭkaj svajoj? Dla čaho ciabie siudy raźviedupr zakinuŭ?.. Padniaŭ ty paŭstańnie? Ci nie? A mo heta tyja ž chłopcy, ź jakimi ty chacieŭ uradavyja budynki zajmać dy pastarunki palić, tvaju ž redakcyju «Balšavika» spalili? A ciapier jašče i partret hety…

— Nie tyja ž. Jość pravadyry, a jość chłopcy, jakija nie ciamiać, što robicca…

— A ty chto ŭ hetaj situacyi? Kali tabie Trocki zbroju i hrošy davaŭ — ty ciamiŭ, što robicca? Ci jon tabie davaŭ, kab ty na vuhlach staroj Polščy «biełaruski dom» zbudavaŭ, čysty dy śvietły?..

— Pajdu ja, dziadźko.

Huryn adsunuŭ pusty kilišak dy ŭstaŭ z-za stała. Pruski naścienny hadzińnik z maleńkim jakaram na cyfierbłacie pakazvaŭ pałovu na pieršuju. Doždž na dvary ścich. Niedzie pobač, niby adrazu za aknom, zalivaŭsia sałaviejka.

— Čakaj, Miša.

Stach, jaki ŭžo paśpieŭ nakinuć čornaje palito dy ŭziać kapialuš u ruku, moŭčki raźviarnuŭsia.

— Jak tam Marta?

— Nie viedaju.

— Čuŭ, što pajšła ad ciabie.

— …

— Kudy zaraz?

— …da jaje.

— Na Piłsudskaha, značyć… Nu, byvaj zdarovy.

— Byvajcie, dziadźko.

— Budzieš kali raptam u Jaremičach, matcy dy dziadźku vitańni pieradavaj.

— Pastarajusia.

* * *

Na zavułku kala Daminikanskaj było cicha. Za apošniuju hadzinu mima prabieh tolki čorny sabaka. Padyšoŭ, paniuchaŭ chłopcaŭ dy znoŭ schavaŭsia ŭ ciemry.

Siamionu padavałasia, što «hość» užo nie vyjdzie i zanačuje ŭ numary. Siadzieć u bramie da ranicy nie chaciełasia, tym bolš što poruč moh prajści niechta strašniejšy za čornaha sabaku dy spytać lehitymacyju. A tam i kišeni spraŭdzić…

Tady braŭninh treba było b vykarystać nie pavodle pramoha pryznačeńnia. A paśla biehčy na Zaviarščyznu, pierakročyć Juryzdyku dy Litoŭski ručaj, prajści vuzkimi ściežkami, minajučy redkija kałonki, nie abiartajučysia na brech sabak, kab narešcie dabracca da Pyšak, dzie možna pierabyć da ranku, a tam užo praź Miełavyja hory padacca da Hrandzičaŭ.

Siamion viedaŭ taksama, što Hžesik, jahony kaleha, zusim nie pierajmajecca takimi pytańniami, a dumaje, najchutčej, pra mamku, kałduny ź miasam, svajho biełaha sabaku ci niejkija inšyja dziciačyja bzdury, pra jakija jon, adkazny za akcyju, užo paśpieŭ nasłuchacca za viečar.

Chłopiec prysieŭ na kukiški, hrejučy śpinaju cahlany mur, dy ŭtaropiŭsia ŭ brukoŭku. …Pierad jaho vačyma, jak heta časta zdarałasia apošnimi dniami, pačali znoŭ, jak niekali, prapłyvać niomanskija chvali, zašumieła chvoja. Tam, unizie, la bieraha, ledźvie čutna bilisia bartami čaŭny, a na druhim, bolš pakatym, spusku da vady byli raskidanyja biarviony, pareštki raźbitaha płyta.

Jany z chłopcami, viesieła pierahavorvajučysia, ciahnulisia na ŭzhorak, dzie ŭžo stajała niekalki dziadźkoŭ. Dla kanśpiracyi nieśli z saboj u košykach harełku dy pajeści toje-sioje. Puzatyja butelki z mutnaj vadkaściu, vydźmutyja zusim poruč, u Biarozaŭcy, bilisia ścienkami nie horš za čaŭny. Tak navučyŭ tavaryš Bies, jaki išoŭ napieradzie, spraktykavany padpolščyk i «dziaržaŭny złačynca».

Pasiaredzinie nievialikaj palany byŭ buharok, prykryty śviežym jadłoŭcam, vidać, mahiła. Pa kole hrubka była abkładzienaja kamianiami. Siamion tady zadumaŭsia: niaŭžo ich pryciahnuli ad samaha Niomana? Niechta tut siem patoŭ praliŭ, dakładna!

Źvierchu kurhan byŭ prykryty dvuma adrezami tkaniny: revalucyjnym čyrvonym i tajamničym bieł-čyrvona-biełym…

— Ladzi-ladzi! — niervovy šept «małoha» pierarvaŭ karotkuju miedytacyju, Siamion viarnuŭsia ŭ rečaisnaść.

Nasuprać, mietraŭ za tryccać ad chłopcaŭ, adčynilisia dźviery, niby na sucelna čornaj šachmatnaj došcy źjaviłasia samotnaja biełaja kletka ź ciomnaj fihuraj na joj. Na parozie stajaŭ čałaviek, zachutany ŭ palito, dy padpalvaŭ cyharetu.

* * *

Dymok z komina pavolna raspuščaŭsia ŭ zornym žnivieńskim niebie. Samotny strumieńčyk ledźvie padymaŭsia nad krytaj hontami strachoj dy poŭz dalej u bok Niomana. Na Rybackaj u hetuju noč tapiłasia tolki adna chata. Dymam ź jaje sychodzili dva kiepi ŭ kletku dy para bryzientavych płaščoŭ.

U kucie pakoja pierad paciamniełym ad času kartonnym abrazom Maci Božaj Čanstachoŭskaj uklenčyŭ Hžesik, ci toje našeptvajučy babulinu malitvu, ci toje płačučy. Nieviadoma, ci Baharodzica čuła, ale ŭšnaravany tvar z abraza hladzieŭ suvora j dapytliva.

Na kuchni hareła śviatło, haspadynia siarednich hod vyšyvała, ździajśniajučy štodzionny rytuał, a mažliva — supakojvajučy niervy. Palcy nie słuchalisia, tamu kryžyk nie vychodziŭ, sinie-zialona-čyrvonaja vaza z kvietkami, što mieła paŭstać na biełaj tkaninie, nie davałasia žančynie, nibyta namiakajučy na banalnaść siužetu ŭ taki niespakojny čas.

Siamion z aholenym torsam, u karyčnievych brukach z płotnaj tkaniny, zamacavanych tročkami na dužych plačach, paliŭ, raskinuŭšy ruki pa mietaličnych kratkach rypučaha łožka. Tolki što jon u čarhovy raz pieramiašaŭ dy dakinuŭ u «hałandskuju» mižpakajovuju piečku, vykładzienuju biełaj kaflaj stanisłavoŭskich majsterniaŭ, novyja šmaty, narezanyja ź siońniešnich «rabočych strojaŭ».

Ahoń za čuhunnymi dźviercami hulaŭsia kavałkami tkaniny, pierakručvajučy ich i pieratvarajučy ŭ śmiardziučy dym dy niezvyčajny «słaisty» popieł, jaki varta było raźbivać dy pieramiešvać znoŭ i znoŭ. Hulnia ahniu zajmała ŭvahu Siamionavych šerych vačej, ale dumki byli daloka adsiul, ssunutyja ŭvierch pa ciačeńni Kronana-Niomana, raki času…

Znoŭ i znoŭ u społachach prapłyvali tvary ludziej, jakija zhurtavalisia kala nievialičkaha kurhana, prykrytaha pasmami ściahoŭ. Zuchavaty tavaryš Bies sa schavanaj u plečy hałavoj źleva, tavaryš Šelest u akularach ź viečna zasmučanym tvaram pasiaredzinie dy… tavaryš Stach, z vyraznymi čornymi vačyma dy sucharlavym vyciahnutym tvaram, sprava.

Vočy tavaryša Stacha byli zapalenyja, vusny pramaŭlali radki kamsamolskaj prysiahi, jakija ŭžo choram, pakłaŭšy kułak na serca, paŭtarali chłopcy, ź Siamionam uklučna, čas-počas kidajučy adzin na adnaho kasyja pozirki, maŭlaŭ, ci ŭsio pravilna kažacca.

Hetyja zapalenyja vočy Siamion siońnia ŭbačyŭ druhi raz u žyćci, poŭnyja adčaju i ździŭleńnia, jakija paśla zamianiła ironija i… lohkaść. Tak, jon lohka sustrakaŭ kulu, niby čakaŭ jaje ŭžo nie pieršy dzień, niby admysłova šukaŭ ź joj sustreču na paŭciomnych haradzienskich dy vilenskich zavułkach, niby ad hetaha randevu zaležała našmat bolš, čym ad spatkańnia z Martaj. Ale kula padmanuła abodvuch.

Paśla pieršaha, niaŭdałaha, strełu, Siamionaŭ braŭninh vypuściŭ jašče siem nabojaŭ, ale ŭ «hościa» spracavaŭ instynkt — jon pačaŭ piatlać miž drevaŭ, paśla kinuŭsia na siaredzinu pustoj vulicy Piłsudskaha, a paźniej sprabavaŭ nyrnuć u zavułak, pakul nie ŭpaŭ jak padkošany, mietraŭ za sotniu ad doma «svajoj šlondry».

Siedziačy kala piečy, Siamion nie viedaŭ, što tavaryš Stach jašče padymiecca dy zdoleje viarnucca ŭ hatel, u jakim spyniŭsia Rahula, i pahrukaje ŭ dźviery z karotkaj prośbaj: «Adčyni». Tak paranieny źvier chavaŭ śled, advodziačy drapiežnika ad łohava, dzie žyła jahonaja žančyna… Huryn nie viedaŭ, što čałaviek, jaki stralaŭ u jaho vosiem razoŭ, jak paśla napiša polskaja presa, budzie stralać jašče raz — užo ŭ Vilni, na Antokali, bolš trapna i rašuča.

…Marta ŭ hety viečar nie čakała nikoha, miełanchalična hartajučy listy z ažurnymi litarami i šmatlikimi kličnikami, napisanyja pa-polsku. Časami jana ŭśmichałasia, nieachajna strasajučy popieł z fajki na ščarbatuju talerku z vyciertaj manahramaj. Kali na vulicy prahučali pieršyja streły, jana začyniła akno dy zhasiła lampu.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera